Drzewa wzdłuż dróg nikogo nie dziwią. „Niektóre z nich mają już przeszło 100 lat i więcej. Inne są powojenne lub rosną kilka tygodni” – podaje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Cel ich posadzenia przy drogach zmieniał się na przestrzeni lat.
Pierwsze przydrożne drzewa sadzone w sposób przemyślany spotykamy już w starożytnym Egipcie.
Zwyczaj ten nabrał jednak na sile dopiero w końcu XVI wieku, gdy projektanci włoscy planowali drzewa przy obu stronach drogi, uzasadniając ich obecność cieniem, ozdobą podróży oraz dobrym samopoczuciem podróżujących.
— Dopiero w XIX wieku państwa europejskie podeszły naukowo do tematu drzew sadzonych przy drogach. Wybór gatunków stawał się przemyślany, badano ich właściwości praktyczne i selekcjonowano odmiany. Zmiany i nowe trendy w kształtowaniu przestrzeni drogowej wkroczyły również na tereny polskie – informuje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
Obok drzew alejowych wzdłuż dróg pojawiły się również drzewa owocowe: jabłonie, grusze, śliwy, orzechy, a także krzewy derenia.
— Oprócz estetyki istotną sprawą były finanse. Obecność rowów dawała zapas wody na suche okresy co podnosiło płodność roślin. Obfitość owoców pozwalała na handel nimi, a ponieważ część drzew należała do zarządcy drogi, dzierżawił je, a w ten sposób uzyskane pieniądze były przekazywane na cele użyteczności publicznej np. szkoły, szpitale, drogi – podaje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
Drzewa wykorzystywano do oznaczania granic majątków, obrysu domostw, miast i szlaków drogowych.
Gdy Polska odzyskała niepodległość, jedną z wielu wspólnych cech dla wszystkich ziem z zaborów były drzewa przy drogach.
W latach 1919-1924 posadzono ok. 800 tys. drzew przy drogach, z czego niecała połowę stanowiły grusze, śliwy, czereśnie, wiśnie, jabłonie i orzechy włoskie.
— Takie nasadzenia, można by rzec, nie miały łatwego życia. Zdarzały się częste kradzieże owoców, drzewka były niszczone przez szkodniki i zwierzęta. Prowadzone wyliczenia zysków z dzierżawy drzewek po odjęciu nakładów - nie wskazywały wysokiej opłacalności. W dużej mierze problem rozwiązał się sam, poprzez dramat II wojny światowej. Wówczas temat drzew przydrożnych ucichł, a wytyczne w tym zakresie dawał okupant – czytamy na GDDKiA.
Kolejne ustawodawstwa i rozporządzenia redukowały ilość drzew owocowych przy nasadzaniu przydrożnym.
— Początkowo można było je sadzić tylko jako drugi pas zadrzewienia w sąsiedztwie drzew nieowocowych. Zdominowała opinia, że spadające na jezdnię liście i owoce, roztarte przez pojazdy i zmieszane z naturalną wilgocią wytwarzają błoto bardziej niebezpieczne niż zwykłe. Z rozbudową sieci drogowej drzewa owocowe stały się zbyt wymagające i nie trwałe, zwłaszcza gdy na drogach zanikały furmanki, a pojawiały zmechanizowane pojazdy – podaje GDDKiA.
Byliście świadkami zdarzenia w naszym regionie? Chcecie aby nasza redakcja zajęła się jakimś tematem? Czekamy na Wasze sygnały i informacje. Można kontaktować się z naszą redakcją za pośrednictwem strony facebookowej i mailowo: [email protected]. Dyżurujemy także pod numerem telefonu 729 715 670.