19.08.2021 16:00 1 NW
Mieszkaniec Połchowa był jednym z uczestników Enea Ironman, które na początku sierpnia odbyły się w Gdyni. Triathloniści mieli okazję po raz pierwszy w historii ukończyć polską edycję zawodów Ironman, ale można było pokonać także krótszy dystans.
Na zawodników w weekend, 6-8 sierpnia 2021 roku, w Gdyni czekało nie lada wyzwanie. W sumie w ramach Enea Ironman na pełnym dystansie do pokonania mieli 226 kilometrów, na które składało się: 3,8 km pływania, 180 km jazdy na rowerze i 42,2 km biegu. Trasa biegowa wyznaczona została w ścisłym centrum Gdyni.
Możliwe było także wystartowanie na krótszym dystansie 70.3. Zawodnicy mieli do pokonania 1,9 km pływania, 90 km jazdy na rowerze i 21 km biegu. Jedną z osób rywalizujących był 39-letni Paweł Wójcik, mieszkaniec Połchowa (gmina Puck). Opowiedział nam o swojej przygodzie ze sportem, jak to się stało, że wystartował z zawodach i o samej rywalizacji podczas Enea Ironman.
NW: Na początek powiedzmy skąd wzięła się u pana pasja do sportu?
Paweł Wójcik: Nigdy zawodowo nie uprawiałem sportu, natomiast cały czas byłem aktywny fizycznie, trenowałem boks, chodziłem na siłownię, starałem się regularnie biegać. Staram się również jeździć regularnie konno. Triathlon zawsze mnie bardzo interesował – chciałem się sprawdzić. Parę lat temu poznałem Darka Rzepeckiego, zawodnika i trenera oraz uczestnika m.in. Mistrzostw Świata w triathlonie w RPA i korzystając z tej znajomości postanowiłem do niego zadzwonić i porozmawiać o moim starcie w zawodach Ironman 70.3. Po roku czasu mogę stwierdzić, iż była to świetna decyzja, włożyłem w treningi bardzo dużo energii, co zaowocowało nie tylko udanymi startami w zawodach, ale także, dzięki regularnym i zróżnicowanym treningom, poprawiła się moja sylwetka i najnormalniej w świecie czuje się lepiej.
NW: Czy rzeczywiście jest tak, że osobom startującym w zawodach pogoda podczas treningów nie jest straszna?
Paweł Wójcik: Tak to prawda, bez względu na warunki pogodowe trening powinien być zrobiony. Pogoda nie może stanowić wymówki i jest to pewną formą ćwiczenia charakteru i „głowy”, co sprzyja w późniejszych startach. Miniony rok cały przebiegałem na zewnątrz, wpłynęły na to także obostrzenia covidowe – zahartowało mnie to i wpłynęło pozytywnie na moją formę.
NW: Stało się. Doczekał się pan i wystartował w Enea Ironman. Czy sama trasa była wymagająca? Był to pana debiut?
Paweł Wójcik: Zawody Ironman 70.3 były moim docelowym startem w tym roku i debiutowałem na tym dystansie. Debiut w zawodach triatlonowych zaliczyłem w Gniewinie, do tej pory pamiętam tą lodowatą wodę. Zawody Ironman z założenia są wymagające i tak również jest w Gdyni. Ustaliliśmy z trenerem odpowiednie tempo na każdym z zadań, dzięki czemu wszystkie trasy udało się pokonać bez większych trudności.
mat.pras.
NW: Które miejsce udało się panu zająć? Jaki czas?
Paweł Wójcik: Zająłem 687 miejsce na 1464 startujących z czasem 5:47:23 min. Dla mnie to w pełni satysfakcjonujący wynik. Start miał być dla mnie zabawą, a wynik miłym zaskoczeniem – i tak się stało. W całej tej „zabawie” dla takich amatorów jak ja miejsce nie ma znaczenia - liczy się uczestnictwo. Ostatnio jadąc samochodem z moim kolegą rozmawialiśmy właśnie o startach i ambicjach – padło wtedy bardzo ciekawe zdanie „zawodowcami nie zostaniemy, rekordów nie pobijemy – chyba że własne!”.
NW: Czy były jakieś trudności na trasie? Która część była dla pana najtrudniejsza?
Paweł Wójcik: Całe szczęście całą trasę udało się pokonać bez problemów. Część kolarska z uwagi na padający deszcz była dla mnie najbardziej wymagająca. Nie posiadam dużego doświadczenia w jeździe na mokrej nawierzchni, stąd pierwsze 20 kilometrów, kiedy opady były najbardziej intensywne, pokonałem dosyć asekuracyjnie. Sama trasa również stanowi niemałe wyzwanie i jest jedną z najbardziej wymagających w Polsce. Duża ilość zakrętów, wzniesień i górek wpływa na stopień trudności.
mat.pras.
NW: W Gdyni to były pierwsze zawody Ironman na pełnym dystansie – jaka panowała atmosfera podczas zawodów i przed nimi?
Paweł Wójcik: W dniu zwodów rozmawiałem z kilkoma zawodnikami z Hiszpanii, którzy przyjechali do Gdyni specjalnie na te zawody. Byli pod ogromnym wrażeniem atmosfery, samej organizacji oraz naszego miasta. Postanowili przedłużyć swój pobyt o tydzień, aby móc w pełni poznać uroki miasta.
NW: A jak, jako zawodnik, ocenia pan to sportowe wydarzenie?
Paweł Wójcik: Zawody Ironman są największymi i najbardziej prestiżowymi w Polsce. Wielokrotnie śledziłem je jako kibic, zawsze z tą samą myślą, „że kiedyś też wystartuję i znajdę się po drugiej stronie”. Organizacja była rewelacyjna, nawet dla osoby, która nie posiada jeszcze doświadczenia w tej rangi zawodach, wszystkie instrukcje były czytelne. W dniu zawodów strefa zmian była otwarta od 4:30 do 5:30 dzięki czemu można było spokojnie uzupełnić wszystkie płyny, żele i sprawdzić czy z rowerem jest wszystko w porządku. Sam start dystansu 70.3 zaplanowany był na godzinę 6:00. Wszystko przebiegało sprawnie i planowo, a w punktach żywieniowych odpowiednia ilość stanowisk spowodowała, że nie było kolejek.
mat.pras.
NW: Jakie są pana dalsze plany?
Paweł Wójcik**: Za rok będę obchodził okrągłe 40. urodziny. Zamierzam sprawić sobie prezent i ukończyć zawody Ironman w pełnym dystansie.
mat.pras.