06.07.2020 16:20 5 raz

Z mieszkania zrobił prawdziwe wysypisko śmieci

fot. SM Wejherowo

Setki puszek po piwie, dziesiątki butelek po wódce, śmieci i odpadki… Przez prawie sześć godzin zarządca budynku jednej z nieruchomości przy ulicy Necla w Wejherowie opróżniał mieszkanie ze zgromadzonych przez właściciela odpadów.

Pierwsze niepokojące sygnały od mieszkańców Wejherowa do miejscowej straży miejskiej dotarły pod koniec czerwca. Na klatce schodowej budynku przy ulicy Necka wyczuwalny był fetor, a na oknach osiadały muchy. Natomiast właściciel nikomu nie otwierał drzwi.

1 lipca interweniujący funkcjonariusze policji i straży miejskiej wezwali straż pożarną celem wejścia do mieszkania przez okno. Istniało podejrzenie, że mężczyzna zasłabł i zmarł i stąd ten nieprzyjemny zapach, tym bardziej, że mieszkańcy sąsiada nie widzieli kilka dni – informuje Zenon Hinca, komendant straży miejskiej w Wejherowie.

Okazało się co innego. W mieszkaniu właściciel urządził sobie wysypisko śmieci i stąd ten wyczuwalny fetor. Z kolei nie był widziany przez sąsiadów, bo był w pracy, z której wracał wieczorami.

fot. SM Wejherowo

Do mieszkania zanosił puszki po piwie, opakowania po żywności, puste butelki po alkoholu oraz inne odpady. Smród gnijącej żywności wyczuwalny był na klatce schodowej i przez otwarte okno. W niedzielę 5 lipca rano właściciel pojawił się w mieszkaniu. Udało się ustalić do niego numer telefonu. Straż miejska podjęła się z nim mediacji, aby zezwolił zarządcy wejść do lokalu celem jego opróżnienia ze zgromadzonych tam odpadów – dodaje szef wejherowskich strażników.

Początkowo mężczyzna wyraził na to zgodę i dziękował za zainteresowanie oraz zaoferowaną pomoc. Jednak gdy służby sprzątające i funkcjonariusze pojawili się na miejscu, zdanie zmienił i nie chciał otworzyć drzwi.

W końcu je otworzył. Strażnicy poprosili właściciela mieszkania na zewnątrz budynku. Ten opowiedział o swoich przeżyciach i załamaniu psychicznym, które w pewnym momencie przechodził i o maniakalnym zbieractwie. Mówił, że ma stałą pracę i za sobą 40-letni staż pracy – wyjaśnia komendant Hinca.

fot. SM Wejherowo

W tym czasie specjalna ekipa przez sześć godzin wynosiła zgromadzone przez 56-letniego mężczyznę śmieci. Z mieszkania wyniesiono też kanapę i fotele, w których zalęgły się już robaki.

Po prawie trzech godzinach wytężonej pracy, właściciel wrócił do mieszkania i próbował się z pracownikami awanturować. Po interwencji straż miejskiej uspokoił się – relacjonuje Zenon Hinca.

W mieszkaniu przeprowadzono dezynfekcję. Zarządca mieszkanie doprowadził do porządku. Straż miejska przy pomocy MOPSu, sióstr zakonnych oraz Inspektoratu Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta w Wejherowie załatwiła mężczyźnie nowy materac, koce oraz śpiwór. Dotychczas spał on na skrawku kanapy pomiędzy śmieciami.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...