19.04.2023 09:13 0 Materiał Partnera Materiał partnera
Czy zastanawiałeś się kiedyś dlaczego niektórym w życiu wychodzi a niektórym nie? To już na poziomie szkoły podstawowej, a potem ponadpodstawowej, tworzymy złe nawyki. Warto jr rozpoznać choćby teraz. Dzięki temu unikniesz części pułapek. Warto nie popełnić tych błędów w swoim życiu.
Ten artykuł będzie pisany na potrzeby osób pragnących nauczyć się rysunku ale pod x można podstawić dowolną naukę.
Przedstawione przykłady pochodzą z 30 letniej praktyki prowadzenia kursów rysunku w Dominie. Każdy z przytoczonych przykładów będzie prawdziwy.
Chociażby tak jak tytuł tego akapitu. Właśnie takie zdania mówią dorośli ludzie kiedy mówię im, że talent nie istnieje i każdego nauczę rysować. A często cytowaną przez nas frazą jest:
„Konia byłbym w stanie nauczyć rysować pod warunkiem, że koń będzie chciał”
Kiedy daję dzieciom w Dominku temat do narysowania to z zapałem biorą się do roboty. Kiedy patrzyłem na moje dzieci jak chętnie brały się za rysowanie to zadawałem sobie pytanie:
Gdzie znika ten zapał małego dziecka u dorosłych?
Dlaczego kiedy daję dorosłemu temat do narysowania to zaczyna się wykręcać?
I znalazłem powód – szkoła!
System oceniania a co za tym idzie i porównywania zabijają w dzieciach chęć rysowania. Potem dochodzi jeszcze lęk przed wyśmianiem.
Dzieci mają to do siebie, że potrafią być bezwzględne dla siebie nawzajem.
Tak więc ocena, porównywanie, wyśmianie doprowadzają do potwornego spadku wiary w siebie. A przecież to już Marek Aureliusz powiedział:
„Wszystko co widzimy to punkt widzenia, wszystko co słyszymy to tylko opinia”
Ten sam cesarz powiedział:
„Jeżeli chcesz wydać sąd – obejrzyj ten medal z obu stron i to wiele razy
Moja najmłodsza córka zakomunikowała nam pod koniec przedszkola – „Chcę iść do szkoły muzycznej”. Myśleliśmy, że jej przejdzie ale była konsekwentna w swoim żądaniu. Zamówiliśmy jej na próbę kilka lekcji. Jeszcze bardziej wzmogło to jej chęci.
Co ciekawe przeszła przez kwalifikacje i dostała się do pierwszej klasy. Kupiliśmy jej keyboard do ćwiczeń ale nauczycielka szybko skrytykowała ten sposób trenowania. Ma być pianino!
I tak oto w naszym domu pojawił się grzmot – wielkie pianino zamiast poręcznego keyboarda. Zastanawiałem się dlaczego ktoś tak fajny przedmiot sprzedaje za 1000 zł? Piękny secesyjny , czarny mebel. Klawisze pokryte lekką żółcią starości. Byliśmy zachwyceni.
Co się wydarzyło, że po pewnym czasie mebel przestał być dla nas piękny i chętnie oddalibyśmy go za darmo.
Nasz córka z wielkim zapałem siadała do treningów. Kiedy wracała z rytmiki czy zapisu nutowego zaczynała komponować. Powaga! Brała zeszyt do nut i pisała własne utwory.
Jednak po 4 miesiącach zauważyliśmy spadek motywacji. Coraz mniej siadała do gry. Zapowiadała nam, że będzie Audycja – czyli semestralny koncert wszystkich dzieci. Jako jej tata z chęcią wziąłem w tym udział.
Siedzieliśmy w Sali koncertowej szkoły. Poddenerwowani, żeby tylko się nie pomyliła.
Zagrała cudnie! … w naszej opinii. Ludzi którzy nie muzykują.
Potem tylko jeszcze ocena i … szok. Nasza córka dostała tróję! Jedna dziewczynka dostała piątkę, jedna czwórkę, większość tróję, a parę osób dwóję.
Już po tej audycji kilkoro dzieci zrezygnowało. Po drugiej audycji w czerwcu zrezygnowało 80% składu wyjściowego.
Pani nauczycielka z zachwytem opowiadała o geniuszu dziewczynki która dostaje piątki.
Kiedy czekaliśmy na ocenę drugiej audycji dowiedzieliśmy się od rodziców dziewczynki która dostawała piątki, że są profesjonalnymi muzykami. Ich córka codziennie od maleńkości otoczona była muzyką! Na pianinie grała od wieku lat trzech!!!
Czyli wyszło na to, że ocena szkolna nie była poprzedzona obejrzeniem tego medalu z obu stron i to wiele razy. Dzieci zostały wbite w jedną klasę i naznaczono ich wadliwą oceną – początkujący.
Moja córka postanowiła, że od września już nie idzie do szkoły muzycznej! Udało się nam ją przekonać żeby jednak próbowała dalej. Ale to było tylko odsunięcie decyzji o rezygnacji. Ostatecznie w tej klasie zostały tylko dwie dziewczynki.
Tak właśnie rodzą się u dorosłych teksty typu „Mi to słoń na ucho nadepnął” czy „Ja to rysuję jak kura pazurem”.
Drugim zjawiskiem którym się zajmiemy będzie postrzeganie porażki jako udowodnienie tego, że nie nadaję się do rysowania
Poniższy przykład pochodzi z szkoły rysunku Domin w Krakowie:
Kiedy coś zaczynamy to naturalną rzeczą jest, że błądzimy. Mało osób traktuje porażkę jako motywację do rysowania.
Teraz może taki rysunek Tomka Gerasa ilustrujący ten przypadek:
Znów warto zainspirować się słowami Marka Aureliusza o zbadaniu tego medalu z obu stron i to wiele razy.
Jednym z naszych wybitnych uczniów jest Tytus Brzozowski. Bodajże najbardziej znany akwarelista w Polsce. Jest on autorem kilkudziesięciu wspaniałych murali. Chętnie zapraszany jest do radia. Wiele gazet i portali przeprowadziło z nim wywiad.
Ale początki były … zwykłe.
Pamiętam jak Tytus przyniósł do korekty kilkanaście prac „Przestrzeni zielonej” wszystkie były na jedno kopyto i bez polotu. Oceniłem je dość słabo. Tytus jednak z chęcią stosował Zasadę 5 kropek i robił postępy.
W przypadku słabej oceny mam dwie postawy:
pierwsza to potraktowanie porażki jako sygnału, że się do tego nie nadaję
druga to podjęcie wyzwania w celu poprawy tego co jest złe.
Tak jak wspomniałem wyżej rewelacyjnie sprawdza się tu zasada 5 kropek.
Niestety więcej jest osób, które wolą pójść ścieżką „a nie mówiłem, że się do tego nie nadaję!”
Bardzo podobną sytuację mamy z nauką pisania. Dla dziecka nauka pisania jest nie mniej trudna co nauka rysowania dla każdego z nas.
Jednak nikt nie segreguje dzieci na te które mają talent do pisania i te które pisać nigdy się nie nauczą. Oczywiście wykluczamy tu poważne choroby typu zespół Downa czy porażenie mózgowe.
Dziecko które jest w normalniej szkole ma się nauczyć pisać i basta!
A jak podchodzi się do nieudanych prób – ćwicz a nauczysz się.
Tak samo jest z nauką rysunku odręcznego. Nie wykręcaj się porażką jakoby ta znaczyła, że się rysować nie nauczysz.
Teraz oddajmy gło Łukaszowi z kursów rysunku w Poznaniu:
„Ostatnio miałem bardzo ciekawą rozmowę z mamą kursantki wybierającej się na Architekturę. Przyszła do mnie z wymówkami, że za dużo zadajemy prac rysunkowych.
Argumentowała, że jej córka jest w wymagającym liceum i że się nie wyrabia. Zadałem jej pytanie:
—A czy uważa Pani, że tylko Pani córka ma ten problem? Czy może jednak wszyscy muszą podejść do matury i ją zdać. I to na dobrym poziomie.
Myślałem, że mnie zabije wzrokiem”
To bardzo często spotykany problem – poczucie, że tylko ja tak mam. Szczególnie widzę to kiedy chodzi kandydatów na architekturę. Im się wydaje, że tylko oni mają maturę.
Kiedyś to tak nie było ;)
Teraz widzę u osób które uczę, że chciałyby mieć luksus i spełnienie oczekiwań bez ciężkiej pracy.
W nauce rysunku bardzo podobnie jest jak i w muzyce. Tysiące godzin ćwiczeń i to w podstawach. Trzeba narysować setki dłoni, setki sześcianów, kół samochodów, czy gałęzi drzew żeby wychodziło. Droga na skróty może źle się skończyć. Szczególnie kiedy weźmiemy pod uwagę Camerę Obscurę.
Znany pejzażysta – weducista Canaletto nagminnie stosował Camerę Obsurę. Miał on taka lektykę bez żadnego okna. W jednej ze ścian był tylko dziurka. Okazuje się bowiem, że światło wpadające przez ten otwór do środka, daje obraz do góry nogami na przeciwległej ścianie.
Wystarczy wtedy tylko odrysować to co się zrzutowało i już mamy idealna perspektywę.
W XVII czy XVIII wieku to może i było fajne ale teraz już nie.
W XIX wieku rolę Camery Obscury przejął aparat fotograficzny. Zasada jego działania jest taka sama. Tyle tylko, że zastosowano soczewki dzięki którym nasz obraz może być taki jaki chcemy.
Niewiele osób wie, że już Impresjoniści malowali ze zdjęć. Jesteśmy uczeni, że oni malowali z natury. W większości przypadków tak! Ale z czasem uznali, że fotografia ma swoje zalety. Chociażby światło które pozostaje niezmienne. Czy też ludzie którzy na stałe pozostają w kadrze.
Rozwój fotografii jest tak potężny, że obecnie prawi każdy ma aparat przy sobie. Dlatego współcześnie rysowanie ze zdjęć jest dobre tylko na samym początku. Wtedy kiedy uczymy się operować szarością i walorem ołówka.
Teraz nie trzeba wchodzić do ciemnego pudła żeby cos odrysować.
Najnowsze technologie pozwalają na wgranie zdjęcia do urządzenia i ustawienia go na odpowiedniej warstwie. Taką opcję daje iPad z aplikacją Procreate. Widzę jak młodzi rysownicy idą na skróty. Zamiast studiować formę – wgrywają zdjęcia i obrysowują.
To rozwiązanie jest bardzo wygodne ale nie uczy kunsztu rysunkowego.
Takie działanie może dać również graficzne AI np. MidnightJourney
Wszystkich na pewno nie. Ale zmiecie z rynku tych najsłabszych i tych którym się nie chciało pracować nad szkoleniem artystycznego warsztatu
Wszedłem na MidnigtJourney. Nazwa jest adekwatna do tego co się stanie. Usiadłem o 20:00 a skończyłem o 3:00. Niesamowity żart twórców AI.
Wpisałem komendę: \Imagine: Ork with irokez haidress.
Dostałem cztery różne obrazki. Wszystkie zrobiły na mnie wrażenie. Pomyślałem wtedy, no taaaaak … ale jak ktoś w Chicago wpisze tę samą frazę to dostanie te same obrazki. Zrobiłem jednak test. Po godzinie wpisałem tę samą komendę i dostałem kompletnie różne wyniki.
Oto jak wygląda to co wygenerowało mi AI:
To mnie zupełnie rozwaliło. Czy to oznacza koniec rysowników – no nie, aż tak to nie ale na pewno będzie miało wpływ na rynek artystyczny.
Dlatego …
Młody rysowniku – ćwicz jak najwięcej!
Oto kilka wniosków które zapamiętaj po lekturze tej strony:
Jeżeli chcesz nauczyć się rysować to się nauczysz
Nie zwalaj winy na brak talentu bo nie ma czegoś takiego
Nie porównuj się z nikim – rysuj dla frajdy z rysowania
Zaakceptuj fakt, że jeżeli jesteś początkujący to może Ci „nie wychodzić”
Porażkę traktuj jako motywację do pracy a nie do odwrotu
Wszyscy mają tak samo – na początku praca polega na zmuszaniu ręki do uległości
Nic Ci się nie należy wszystko musisz sobie wypracować
Zapraszam na kurs rysunku do naszej pracowni: