05.02.2021 15:30 2 NW/UCK w Gdańsku

Nieinwazyjny sposób zapobiegania nagłej śmierci sercowej. W gdańskim UCK uratowano kobietę

Źródło:gdańsk.pl

W II Klinice Kardiologii i Elektroterapii Serca UCK, po raz pierwszy w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym i na terenie północnej Polski użyto kamizelki defibrylującej, czyli tymczasowego i nieinwazyjnego rozwiązania, które wspomaga utrzymanie krążenia mięśnia sercowego. Najpewniej chora doświadczyła uszkodzeń kardiologicznych wynikających z infekcji SARS-CoV-2.

Młoda pacjentka zgłosiła się na Kliniczny Oddział Ratunkowy UCK z uczuciem słabości i duszności. Na izbie przyjęć doszło do migotania komór i zatrzymania krążenia. Najpewniej było to powikłanie zapalenia mięśnia sercowego po przebytej infekcji koronawirusowej.

Tylko ze względu na możliwość szybkiej reanimacji, ratownicy przywrócili u niej akcję serca - mówi prof. dr hab. n. med. Grzegorz Raczak, lekarz kierujący II Kliniką Kardiologii i Elektroterapii Serca UCK.

Z powodu dużego ryzyka ponownej arytmii, która może pojawić się w najbliższych tygodniach, zdecydowano o zabezpieczeniu pacjentki kamizelką defibrylującą (Wearable Cardioverter-Defibrillator – WCD) licząc, że po wyzdrowieniu kobieta nie będzie potrzebowała kardiowertera – defibrylatora serca (ICD). Do tej pory, jak podkreśla UCK, pacjentom zagrożonym nagłą śmiercią sercową wszczepiono defibrylatory przezżylne i podskórne.

Liczymy na to, że chora uniknie niepotrzebnej implantacji układu przezżylnego lub podskórnego ICD, co byłoby w sytuacji braku WCD najpewniej niezbędne. Po miesiącu od czasu założenia kamizelki, konieczne będzie powtórne wnikliwe badanie pacjentki i podjęcie decyzji o rezygnacji z terapii, gdy będzie popraw lub implantacji defibrylatora na stałe, w przypadku jej braku i utrzymywania się ryzyka arytmicznego - dodaje prof. Grzegorz Raczak.

Kamizelka defibrylująca (Wearable Cardioverter-Defibrillator – WCD) w sposób nieinwazyjny zapobiega nagłej śmierci sercowej, zwłaszcza wtedy, gdy ryzyko epizodu arytmicznego ma charakter przemijający i istnieje realna szansa, że pacjent po pewnym okresie intensywnego leczenia przestanie być zagrożony arytmią. Jest to rozwiązanie stosowane na świecie od lat ‘80, jednak w Polsce dotychczas, praktycznie niedostępne, poza badaniami klinicznymi – z powodu wysokiej ceny i braku refundacji przez narodowego płatnika. WCD jest urządzeniem całkowicie zewnętrznym, składającym się z czterech elektrod rejestrujących sygnał EKG, jednostki centralnej z procesorem i baterią oraz trzech elektrod defibrylujących. Wszystkie te elementy są integralną częścią płóciennej uprzęży – kamizelki noszonej przez pacjenta bezpośrednio na gołą klatkę piersiową.

Źródło:GUMed

„WCD w przypadku zarejestrowania arytmii komorowej o odpowiednio wysokiej częstości dostarczyć może impuls defibrylujący o energii 150 J celem jej przerwania. Maksymalna ilość wyładowań w jednym epizodzie arytmii wynosi 5. Bezpośrednio przed defibrylacją elektrody uwalniają specjalny żel redukujący opór elektryczny i tym samym zwiększający skuteczność impulsu. Ciekawym rozwiązaniem jest wprowadzenie możliwości zablokowania dostarczenia terapii przez samego pacjenta. W przypadku, gdy arytmia jest dobrze tolerowana i pacjent jest przytomny, może on przez naciśnięcie i przytrzymanie specjalnego przycisku czasowo wstrzymać bolesną defibrylację. Jeżeli dojdzie jednak do omdlenia przycisk zostaje zwolniony, co skutkuje odblokowaniem terapii wysokoenergetycznej”, czytamy na stronie UCK w Gdańsku.

Jest to bardzo skuteczne narzędzie, ale pacjent musi mieć kamizelkę stale na sobie, przez co wykorzystywana jest tylko czasowo – przez okres 2-3 miesięcy. W związku z tym rozwiązanie to stosowane jest tylko u pacjentów przejściowo zagrożonych nagłym zgonem, u których przyczyna choroby jest odwracalna lub przemijająca.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...