07.11.2018 17:30 2 mike/TTM

Zagrożenie epidemiologiczne rośnie, ale niechęć do szczepień – również…

Fot. TTM

Odmowa szczepień wciąż budzi spore kontrowersje, zwłaszcza że dane wskazują, iż jest to trend, który zatacza coraz szersze kręgi. Od 2010 roku liczba sprzeciwów w skali całego kraju wzrosła 10-krotnie. Czy grozi nam powrót do epidemii chorób, które odeszły już niemal w zapomnienie?

Niepokoić może fakt, że na Pomorzu przybywa osób cierpiących na niebezpieczne choroby zakaźne. W ubiegły poniedziałek (5 listopada) dwoje obywateli Ukrainy z rozpoznaniem odry trafiło do Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku. Pacjentów przewieziono ze szpitala w Kwidzynie.

Nie byli wcześniej szczepieni. Ich stan ogólny jest dobry. Obecnie są poddawani diagnostyce i badaniom. To już kolejny przypadek zachorowania na odrę na Pomorzu w ostatnim czasie. W połowie października br. do PCCHZiG w Gdańsku przyjęto kilkuletnie dziecko z Ukrainy z rozpoznaniem odry, które w stanie dobrym pod koniec miesiąca wypisano do domu – informuje Małgorzata Pisarewicz, rzecznik prasowy spółki Szpitale Pomorskie.

Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że w latach 2015–2017 wskaźnik odmów szczepień w województwie pomorskim na 1000 osób w wieku od 0–19 lat w 2017 roku był jednym z najwyższych w kraju.

Fot. TTM

Fot. TTM

Jestem przerażony tym faktem. Jak zaczynałem wykłady w 2011 roku, nie szczepiło dzieci cztery tysiące osób. W tej chwili są to 34 tysiące – mówi Mirosław Ruciński, kierownik przychodni NZOZ Medycyna Rodzinna Wejherowo. – Jedyne środki immunostymulujące o udowodnionym działaniu to szczepienia. Ludzie wydają kosmiczne pieniądze na leki, które działają tylko teoretycznie – dodaje.

W powiecie wejherowskim od 2014 roku jest prowadzony rejestr rodziców uchylających się od obowiązku szczepień swoich dzieci. Okazuje się, że ich liczba w ciągu czterech lat wzrosła niemal trzykrotnie.

Fot. TTM

Zaczynaliśmy od 240 rodziców i nieszczepionych około 200 dzieci. Obecnie jest to około 600 rodziców i 400 dzieci – informuje Ewa Banasik, Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Wejherowie.

Chociaż zarówno lekarze, jak i epidemiolodzy wyraźnie podkreślają, że szczepienia są najlepszą ochroną przeciwko chorobom zakaźnym, ciągle zwiększa się liczba przeciwników tego obowiązku. Co prawda, nie istnieją wiarygodne badania naukowe, które potwierdzają liczne teorie spiskowe tzw. antyszczepionkowców. Jednak niektórzy rodzice przyznają, że boją się niepożądanych odczynów poszczepiennych.

Fot. TTM

Jest to obawa bardzo umiejętnie podsycana przez ruchy antyszczepionkowe, które prężnie działają w mediach społecznościowych. Nie wahają się przed tym, aby przeinaczać fakty, powoływać się na fałszywe dowody, propagować mity… Najbardziej znanym jest niesłuszne powiązanie szczepionki MMR [przeciwko odrze, śwince i różyczce – przyp. red.] z autyzmem – mówi Ewa Banasik.

Objawy autyzmu są zauważane około drugiego roku życia. Mniej więcej w tym samym czasie rozpoczyna się podawanie szczepień MMR. Być może stąd bierze się błędne przeświadczenie, że autyzm rozwija się z wyniku podania szczepionki. Jednak żaden wiarygodny lekarz nie jest w stanie udowodnić takiej korelacji.

Szczepienie, tak jak podanie niemal każdego środka farmakologicznego, może wywoływać działania niepożądane. Niemniej są one znikome i najczęściej uwarunkowane tzw. efektem skali.

Od ponad roku prowadzimy ankiety wśród naszych pacjentów. Po każdym szczepieniu pacjent wypowiada się, czy były jakieś działania uboczne. Przy prawie trzech tysiącach podanych szczepionek były to pojedyncze przypadki gorączki, drażliwości czy senności. Nie ma żadnych innych działań niepożądanych – zaznacza Mirosław Ruciński.

Co grozi rodzicom, którzy ignorują wezwania do obowiązkowych szczepień? Wobec nich kierowane są wnioski o nałożenie grzywny do wojewody.

W czasie minionych czterech lat wojewoda nałożył 65 grzywien – informuje Ewa Banasik.

Efekty tych działań trudno jednak uznać za zadowalające. Zaledwie siedmioro dzieci, spośród tych, którym wcześniej nie podano szczepień, zostało zaszczepionych.

W Polsce, jako w jednym z 14 krajów Europy, istnieje obowiązek szczepień. Nie oznacza to jednak, że w innych państwach europejskich rodzice nie szczepią swoich dzieci, zwłaszcza że w większości przypadków szczepienia są darmowe. Przykładem może być Szwecja, gdzie szczepionych jest ponad 90% dzieci.

Fot. TTM

Niestety, u nas ani samorządy, ani państwo nie zapewnia tych szczepień, które gwarantuje większość państw europejskich – zaznacza Mirosław Ruciński.

Ryzyko jest duże i warto o nim pamiętać, ponieważ wciąż istnieje zagrożenie epidemiologiczne. Chorobę można przenieść z innej półkuli w ciągu kilkudziesięciu godzin. Dotyczy to zwłaszcza osób, które często podróżują. Wobec dostępnej wiedzy medycznej można stwierdzić, że ignorowanie obowiązku szczepień przypomina igranie z ogniem.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...