03.11.2018 10:50 2 raz
Policjant z puckiej komendy, podczas gdy jechał na służbę, zauważył dziwne zachowanie kierowców zaparkowanych w lesie samochodów. Nagle zaczęli uciekać. W podjętym pościgu pomógł mu kolega, który również jechał do pracy.
Do tej nietypowej interwencji doszło w drugiej połowie października. Jak w piątek (2 listopada) poinformowała sierż. Ewa Bresińska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pucku, około godziny 21:30 policjant Ogniwa Patrolowo-Interwencyjnego w trakcie kiedy jechał na służbę, zauważył trzy samochody zaparkowane na poboczu w lesie. Znajdowały się przy nich osoby, które przepakowywały przedmioty pomiędzy tymi autami.
– Na widok policjanta mężczyźni wsiedli do samochodów i zaczęli uciekać. Mundurowy ruszył za nimi w pościg i jednego z nich zatrzymał w okolicach Redy – relacjonuje przedstawicielka puckich stróżów prawa.
Okazało się, że 27-letni kierujący w samochodzie przewoził kilkadziesiąt kilogramów drutu miedzianego, który dzień wcześniej ukradł na terenie Gdyni. Ponadto mężczyzna miał aktywny zakaz sądowy prowadzenia pojazdów. Sprawca został zatrzymany.
– W tym samym czasie drugi funkcjonariusz, który również jechał na służbę i znał całą sytuację, gdyż był w stałym kontakcie ze swoim kolegą, rozpoznał samochód, który chwilę wcześniej mu uciekał. Policjant zatrzymał kierowcę. W związku z tym, iż było podejrzenie, że mężczyzna może mieć także związek z kradzieżą drutu miedzianego, został on doprowadzony do komendy w Pucku celem złożenia wyjaśnień – dodaje sierż. Bresińska.
W toku śledztwa ustalono, że 27-letni mieszkaniec Wejherowa na terenie Gdyni dokonał kradzieży 30 metrów przewodu energetycznego oraz część uszkodził powodując straty na 7 tysięcy złotych. Przyznał się do tego. Grozi mu do 5 lat więzienia. Ponadto sprawca usłyszał zarzut niestosowania się do zakazu sadowego prowadzenia pojazdów mechanicznych, za który grozi do 3 lat za kratkami.