Na wokandzie pojawiła się sprawa składowiska węgla między Rumią i Redą. Tym razem zajął się nią sąd rejonowy w Gdyni. Przesłuchano dwóch świadków, na wyrok trzeba jednak jeszcze poczekać. Kolejne posiedzenie zaplanowano na 3 stycznia.
Właściciela składowiska zabrakło na sali rozpraw ze względu na awarię samochodu. Po stronie pozwanego zasiadł jedynie pełnomocnik.

Spór dotyczy składu węgla, który działa na terenie nadleśnictwa, a swoją działalność prowadzi pomimo braku umowy z właścicielem ziemi. W czwartek (4 października) zeznania jednego ze świadków wskazywały, że w ramach umowy ustnej nadleśnictwo obiecywało możliwość nieograniczenia długiego okresu dzierżawy.
Na to pytanie nie było jednak jasnej odpowiedzi. Umowa dzierżawy była spisana na 10 lat i wygasła w lipcu 2017 roku. Wówczas składowisko węgla miało zniknąć z pejzażu Małego Trójmiasta Kaszubskiego. Tak się jednak nie stało.
Podczas czwartkowej rozprawy sąd ustalał również od kiedy dokładnie zaczęto w tym miejscu sprzedawać węgiel i czy wszystkie inwestycje były niezbędne do prowadzenia działalności.
Za kilka miesięcy odbędzie się kolejna rozprawa. Termin ustalony przez sąd to 3 stycznia 2019 roku.
Więcej informacji w materiale Twojej Telewizji Morskiej.