30.11.2021 11:00 5 WH/siepomaga.pl
42-letnia ratowniczka Olga w czerwcu przeszła przeszczep szpiku, który był nadzieją na powrót do zdrowia. Niestety, choroba powróciła. „Nowy szpik się przyjął, podjął pracę, jednak nie jest na tyle „dojrzały”, aby stawić czoła nowotworowi” - mówi Olga. Trwa zbiórka na kosztowne leczenie.
Przypomnijmy historię gdynianki. Życie Olgi zmieniło się na początku 2021 roku. Zaczęło się od ogólnego osłabienia, bólu gardła i mięśni. Z czasem było coraz gorzej. Za namową rodziny Olga zapisała się na teleporadę, podczas której lekarz stwierdził, że ma anginę. Leczenie antybiotykami nie pomagało, a stan ratowniczki się pogarszał. Badania krwi przyniosły niespodziewaną, druzgocącą diagnozę – ostra białaczka szpikowa. Olga trafiła na Oddział Hematologii Intensywnej Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, gdzie została poddana leczeniu.
Udało się i ratowniczka odnalazła genetycznego bliźniaka. W wakacje odbył się przeszczep szpiku. Pojawiła się nadzieja, że choroba ustąpi, niestety stało się inaczej.
— Przez cztery i pół miesiąca otrzymywałam leki immunosupresyjne. Niestety, kilka dni temu okazało się, że choroba wróciła. Nowy szpik się przyjął, podjął pracę, jednak nie jest na tyle „dojrzały”, aby stawić czoła nowotworowi. W zaledwie 10 proc. przeprowadzonych transplantacji dochodzi do wznowy już w pierwszych sześciu miesiącach od przeszczepu. Niestety, jestem w tej grupie – mówi Olga.
Pomimo tego jest światełko w tunelu – nowoczesne leczenie, ale koszty są wysokie, aby móc samodzielnie je sfinansować.
— Trzymiesięczna kuracja nierefundowanym lekiem pochłonie 280 tysięcy złotych! Niestety, nie mam takich pieniędzy. Zwracam się do osób o największych sercach o pomoc i wsparcie. Nie marzę o niczym innym jak o powrocie do normalności – dodaje Olga.
Potrzeba blisko 300 tys. złotych, dotychczas uzbierano ponad 17 tys. złotych. Wsparcie Oldze można okazać tutaj.
Olga Łakomska ma 42 lat, jest mamą, narzeczoną i mieszkanką Gdyni. Całe życie związana z Trójmiastem oraz Wejherowem. Pomaganie drugiemu człowiekowi ma we krwi. Pracę w szpitalu zaczynała 9 lat temu, pierwsze kroki stawiała na oddziale neurologii. Postanowiła kształcić się dalej i została ratownikiem medycznym.