Rumia: 'mchy antysmogowe' mogą powstać, ale z inicjatywy mieszkańców

Duży ruch samochodowy, palenie w piecach nieodpowiednim materiałem… Mieszkańcy Rumi niejednokrotnie muszą wdychać niezdrowe substancje. Pojawił się więc pomysł, by do walki o czyste powietrze wykorzystać… mchy. Znamy już stanowisko władz miasta w tej sprawie.

Przypomnijmy, mając na uwadze i względzie ciągłą chęć poprawy jakości życia mieszkańców Rumi, w lipcu do władz miasta zwrócił się z pytaniem miejscowy radny Piotr Bartleke.

— Czy istnieje możliwość uwzględnienia w infrastrukturze miejskiej "mchu antysmogowego" i innych roślin pyłolubnych? – dopytywał przedstawiciel mieszkańców.

Jak uzasadniał, już w kilku państwach miasta posiadają wolnostojące konstrukcje wypełnione "mchem". Przeprowadzone badania z kolei potwierdzają, że taka instalacja potrafi pochłonąć bardzo dużą ilość pyłów i smogu – dla porównania, może zastąpić nawet kilkaset drzew.

– Przykład zastosowania to wykorzystanie instalacji konstrukcji mchu do istniejącej miejskiej infrastruktury, np. przy i na przystankach autobusowych lub budynkach użyteczności publicznej. Pozytywnym argumentem zastosowania mchu jest także fakt, że wykorzystanie mchów jako bioindykatorów pozwala na monitorowanie zmian jakości powietrza w długiej perspektywie czasowej przy bardzo niskim koszcie – dodał Bartelke.

Niewykluczone, że tego typu zielone konstrukcje wzbogacą krajobraz Rumi.

– Wysłano zapytania do specjalistycznych firm, dotyczących m.in. kosztów takiej inwestycji – poinformował wówczas Piotr Wittbrot, zastępca burmistrza Rumi.

Jak obliczyli urzędnicy po zasięgnięciu informacji, koszt metra kwadratowego zielonego panelu to około 2–3 tysiące złotych. Aby spełniał funkcje antysmogowe, instaluje się też m.in. nawodnienie, co wymaga stałego nadzoru specjalistycznej firmy.

— Być może w celu rozpropagowania tej idei i przekonania do niej mieszkańców naszego miasta, warto w tej sprawie złożyć wniosek do budżetu obywatelskiego – zasugerował Michał Pasieczny, burmistrz Rumi.