14.06.2017 15:34
0
Redakcja/TTM
Kłusują wędką i prądem, walczą z nimi wędkarze
Zdjęcie ilustracyjne, źródło: pixabay.com
Nielegalnie łowią ryby nie tylko na wędkę, bywa, że kłusownicy zabijają je za pomocą prądu, tym samym zagrażając również ludziom. Z takimi przypadkami walczą straże rybackie, te z powiatu wejherowskiego na ten cel otrzymały dofinansowanie ze starostwa.
Skala problemu jest niepokojąca. Jak przyznaje Mieczysław Górski, prezes zarządu okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Gdańsku, kłusownictwo „ma się dobrze”. Miejscowi rybacy na walkę z tym procederem wydają rocznie około 80 tysięcy złotych.
- To duża kwota, ale nie jest wystarczająca na ochronę naszych akwenów wodnych – zaznacza. - Walka z kłusownikami o utrzymanie jak największej ilości ryby jest ogromna. Na rzece Redzie dochodziło nawet do takich sytuacji, że nielegalnie łowiono ryby nie tylko na wędkę, ale zabijano je prądem. To duże zagrożenie, bo wtedy giną wszystkie zwierzęta w okolicy, może być również śmiertelnie porażony człowiek, który na przykład pobiera wodę – wyjaśnia prezes gdańskiego PZW.
Dlatego tak ważne są dotacje, które na działalność straży rybackich przekazują m.in. starostwa. Od powiatu wejherowskiego organizacje działające na jego terenie dotrzymały w środę (14 czerwca) 18 tysięcy złotych.
- To dla nas duży zastrzyk finansowy – nie ukrywa Mieczysław Górski.
Zwłaszcza, że strażnicy nie tylko walczą z kłusownikami, ale i sprzątają brzegi rzek oraz jezior.
- Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że mimo ciągłej edukacji ekologicznej, mimo tego, iż płacimy wszyscy podatek za śmieci, więc nie mamy interesu w wywożeniu ich do lasu, ilość worków odpadów zbierana przez straże rybackie jest przerażająca – zauważa Gabriela Lisius, starosta wejherowski. - Dlatego wypoczywajmy nad wodami, korzystajmy z tych terenów, ale bierzmy śmieci ze sobą, tak, by nikt nie musiał po nas sprzątać - podsumowuje.