05.06.2017 10:36 0 Redakcja
Mieszkaniec Wejherowa, który rzekomo miał nękać urzędników miejskich nadmierną ilością kierowanych do nich skarg, poprosił o przekazanie swojego stanowiska w sprawie. Twierdzi, że zażaleń wysłał mniej i nie ingerował w sprawie migracji żab.
Po publikacji na portalu Narmorski24.pl informacji w sprawie powiadomienia przez wejherowski magistrat prokuratury o podejrzeniu nękania pracowników urzędu miasta, nie brakowało emocjonalnych komentarzy. Chodzi o wysyłanie ogromnej ilości pism, co ma paraliżować pracę urzędników. O problemie pisaliśmy tutaj.
Do redakcji zgłosiła się również osoba, która twierdzi, że w artykule jest o niej mowa i zdecydowała się na przekazanie swojego stanowiska w sprawie.
Wejherowianin twierdzi również, że większość ze 130 pism złożył jako pełnomocnik Fundacji Burasek, a około 1/4 jako mieszkaniec Wejherowa, i były to głównie wnioski o udostępnienie informacji publicznej.
To, czy urzędnicy są nękani przez wejherowianina nadmierną ilością pism, rozstrzygnie wymiar sprawiedliwości.