23.11.2016 10:42 0 Redakcja
Pan Jerzy przez trzy lata szukał syna, który jak się później okazało był pochowany w bezimiennym grobie. W związku ze zdarzeniem ukarano policjantów zajmujących się ta sprawą.
Cezary Machnik wyszedł z mieszkania w Rumi trzy lata temu, po czym zaginął. Rodzina szukała go od 2013 roku, dopiero niedawno okazało się, że gdyńska policja odnalazła jego ciało parę dni po zaginięciu i pochowała jako NN.
Ojciec zmarłego mężczyzny ma żal do funkcjonariuszy i uważa, że poszukiwania jego syna od samego początku były źle prowadzone. Policja wszczęła w tej sprawie postępowanie wyjaśniające, w jego wyniku podjęto decyzję o ukaraniu dwóch policjantów z Rumi. Ma zostać przeprowadzona z nimi rozmowa dyscyplinująca, a w ich aktach ma pojawić się specjalny wpis. Oprócz tego kara wiąże się także z ograniczeniem ich awansowania i nagradzania. Wpis to akt anuluje się po roku. Policja nie wszczęła w tej sprawie postępowania dyscyplinarnego.
Przypomnijmy, że Cezary Machnik wyszedł z domu 7 kwietnia 2013 roku, miał wówczas 47 lat. Ojciec zaginionego myślał, że ten wyjechał do jednej ze znajomych, nie martwiło go więc, że syn nie odzywał się przez kilka miesięcy, zaniepokoił się dopiero w listopadzie, wówczas zgłosił sprawę policji.
Dopiero w czerwcu 2016 roku okazało się, że zanim pan Jerzy zgłosił zaginięcie syna, policja znalazła go i pochowała w bezimiennym grobie, na cmentarzu komunalnym. Ciało 10 kwietnia 2013 roku znaleźli policjanci z komisariatu w Gdyni. Sekcja zwłok wykazała, że zmarł wskutek uduszenia się błotem. Policji nie udało się zidentyfikować zwłok. Pół roku później rumska policja nie połączyła zaginięcia ze zmarłym.