10.11.2016 15:00 0 Redakcja
Tymon to mały wojownik, urodził się 20 maja 2016 roku, jego rodzina pochodzi z Wejherowa. Chłopiec omal nie umarł zaraz po porodzie, rozpoznano u niego ciężką zamartwicę urodzeniową, porażenie czterokończynowe oraz padaczkę. Do dziś nie ma odruchu ssania i łykania, dlatego karmiony jest przez gastrostomię. Szansą na dalszy rozwój Tymka jest intensywna rehabilitacja oraz bardzo kosztowne terapie, dlatego rodzina prosi o wsparcie finansowe.
Poznaj historię Tymka:
Cześć, jestem Tymon. Urodziłem się 20.05.2016 roku, ale wcale nie było tak radośnie, bo prawie umarłem. Ale jestem.
Byłem reanimowany tuż obok mamy i taty, a później zabrali mnie od nich daleko, daleko do innego szpitala. Tam mieli mi zrobić hipotermię, czyli miało być zimno, żeby nie popsuł się mój mózg, a to bardzo mądry mózg, więc było to ważne. Tylko zamiast zimna zrobili mi ciepło i wtedy wszystko się popsuło.
Zapomniałem jak się ssie, łyka, uśmiecha, gaworzy, nawet nie pamiętałem jak się płacze, ale już znowu umiem płakać, to łatwe. Moje rączki i nóżki zesztywniały, już nie mogę brykać, jak w brzuszku mamy, a bardzo to lubiłem. Dużo ćwiczymy, żebym znowu mógł połobuzować.
Przez pierwsze cztery miesiące moim domkiem były szpitale, zwiedziłem już prawie wszystkie, i gdy zabierali mnie do prawdziwego domu to trochę płakałem, ale teraz strasznie mi się tu podoba. Mleczko dostaję przez peg-usia, to taki wężyk który z jednej strony jest w brzuszku a z drugiej sterczy i można go chwytać i tarmosić. Jedzonko i sen to moje ulubione zajęcia, dlatego robię to często. Bardzo lubię też kąpiele, mama mówi, że będę pływakiem. Przeszkadza mi tylko ślina, której nie potrafię połknąć i jest jej w buzi bardzo dużo. Trzeba ją odsysać strasznym wężem i to jest bardzo niemiłe i wtedy dużo płaczę.
Ostatnio odkryłem, że mam rączki, które lubią dotykać, łapać mnie za uszko, czasem trafiają nawet w piłeczkę i ona wtedy dzwoni. Jeszcze jestem trochę roztrzepany z oglądaniem świata, nie umiem się skupić na jednym, gdy tyle wkoło. Niedawno mama czytała mi bajkę o Pinokiu i on został prawdziwym chłopcem! I ja też bardzo mocno chcę, aż rączki ściskam w piąstki.
Nadal czekamy na pierwszy świadomy uśmiech, aż nasz dom wypełni radosne gaworzenie. Wbrew ogromnym uszkodzeniom, które zaszły w jego mózgu z powodu niedotlenienia, Tymek robi malutkie, choć milowe kroczki. Szansą na jego dalszy rozwój jest intensywna rehabilitacja oraz bardzo kosztowne terapie. Dlatego chcielibyśmy prosić z całego serca o wsparcie finansowe, by na nowo dać mu szansę, by odczarować zły los. By Tymek, stał się tak jak Pionokio, prawdziwym chłopcem.
Szczegółowe informacje dotyczące wpłat na konto fundacji znajdują się TUTAJ.