03.02.2016 09:20 0
W razie wypadków na morzu pomocy poszkodowanym nie udzielą już lotnicy morscy z bazy w Gdyni - Babich Dołach, ale z Darłowa. Oznacza to, że podjęta akcja ratownicza na Zatoce Gdańskiej wydłuży się o co najmniej 45 minut.
Okazuje się, że od początku października do dyspozycji bazy lotniczej w Gdyni - Babich Dołach jest tylko pięć śmigłowców. Nie wszystkie są jednak dostępne do latania. Remontowanych jest kolejnych pięć maszyn w Świdniku. Mimo, że śmigłowce będą gotowe już w kwietniu, to dyżury ratownicze mogą zostać wznowione dopiero w przyszłym roku.
Obecnie akcja ratownicza na Zatoce Gdańskiej może się wydłużyć od 45 minut do nawet godziny. Jeśli poszukiwani są rozbitkowie, to znaczenie ma tu nawet jedna minuta. Remont maszyn trwa już od dwóch lat. Do października ubiegłego roku udawało się jednak utrzymywać punkty dyżurowania, teraz stało się to różnych powodów niemożliwe.
Od początku lat 90-tych lotnicy morscy uczestniczyli w blisko 600 akcjach ratowniczych udzielając pomocy ponad 300 osobom.