21.08.2018 08:35 7 mike/TTM

„Śledzie” znów przemaszerowały przez zatokę i pobiły rekord

Fot. TTM

Za nami 18. odsłona Marszu Śledzia, czyli jedynej w Polsce imprezy polegającej na pokonaniu odcinka 12 kilometrów przez wodę – z Kuźnicy do Rewy. Tegoroczna edycja była tym bardziej wyjątkowa, że podczas niej ustalono rekord Polski w największej liczbie osób jednocześnie jedzących surowego śledzia. Rybę na środku Zatoki Puckiej zjadło 121 uczestników marszu.

Pierwsi uczestnicy tegorocznego Marszu Śledzia 12-kilometrową trasę po Rybitwiej Mieliźnie pokonali w niespełna pięć godzin. Jako jeden z pierwszych dokonał tego wyczynu Piotr Berliński, mieszkaniec Łodzi.

Bardzo dobrze się szło. Generalnie nie narzekam. Należę do tych, którzy mówią, że jest dobrze, nawet gdy jest gorzej. Szło się rewelacyjnie – piękna pogoda, fajne słońce, niesamowita sceneria i przygoda – mówi pan Piotr.

Większość trasy wiodła płyciznami, choć był odcinek głęboki na kilka metrów. Zawodnicy byli wówczas holowali za łódką, w asyście ratowników.

Fot. TTM Fot. TTM Fot. TTM Fot. TTM Fot. TTM Fot. TTM Fot. TTM Fot. TTM Fot. TTM Fot. TTM

Pierwsza edycja Marszu Śledzia miała miejsce w 2002 roku. Wówczas wzięło w niej udział czterech śmiałków. Obecnie impreza cieszy się dużym zainteresowaniem. Dlatego od kilku lat uczestnicy wybierani są w drodze losowania. Ze względów bezpieczeństwa, w marszu może wziąć udział sto osób.

Bardzo dużo osób przybywa nie tylko z naszego województwa, co cieszy. To bardzo dobra promocja – podkreśla Jerzy Włudzik, wójt gminy Kosakowo.

Tegoroczny Marsz Śledzia, oprócz dużego zainteresowania, był również wyjątkowy z innego powodu.

Na środku zatoki mamy taką ceremonię pasowania na śledzia, gdzie trzeba zjeść surową rybę – wyjaśnia Radosław Tyślewicz, organizator Marszu Śledzia. – W tym roku, razem z Biurem Rekordów Polski, ustanowiliśmy rekord w największej liczbie osób jednocześnie jedzących śledzia – dodaje.

Takich chętnych było aż 121. Sam marsz nawiązuje do legend, które były przekazywane na tych terenach z pokolenia na pokolenie.

Są legendy, że w XVI czy XVII wieku mielizna nie była w żaden sposób przerwana. Była to krótsza droga dla mieszkańców Półwyspu, przede wszystkim, żeby dostać się na trag, ale również wykorzystywali ją misjonarze czy dzikie zwierzęta. Natomiast w 1918 roku została przekopana tzw. głębinka, po to, by udrożnić ruch do portu w Pucku. Do tego czasu ta mielizna została trochę zapomniana i wykorzystywana tylko przez rybaków – opowiada Radosław Tyślewicz.

Uczestnicy zakończyli marsz nie tylko bogatsi o nowe wrażenia. Każdy z nich za pokonanie trasy otrzymał również na pamiątkę symboliczną odznakę.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...