12.06.2018 08:37 15 mike/TTM

Monitoring może potwierdzać wstępne przypuszczenia ws. chłopca w aucie

Fot. TTM

Potwierdzają się nieoficjalne informacje z piątku (8 czerwca) ws. chłopca pozostawionego w nagrzanym słońcem samochodzie nieopodal dworca kolejowego w Rumi. Z nagrań pochodzących z monitoringu może wynikać, że spędził on w śmiertelnie niebezpiecznych warunkach co najmniej trzy godziny. Sprawę bada Prokuratura Rejonowa w Wejherowie.

Przypomnijmy – w piątek (8 czerwca) kilkanaście minut przed godziną 10:00 ekipa Twojej Telewizji Morskiej zaparkowała swój służbowy samochód nieopodal dworca kolejowego w Rumi. Jej uwagę przykuł płacz dziecka dobiegający z zamkniętego samochodu. Najpierw pracownicy TTM podjęli próbę otwarcia samochodu, jednocześnie dzwoniąc na numer alarmowy 112. Ostatecznie chłopca uwolnił policjant, który kilkanaście minut później wybił szybę w osobowej toyocie. Więcej o tej sprawie pisaliśmy tutaj.

Dwulatek trafił do szpitala z objawami odwodnienia i przegrzania organizmu. Tam przebywał przez dobę na badaniach lekarskich. W sobotę (9 czerwca) został wypisany do domu w stanie ogólnym dobrym. Obecnie przebywa pod opieką rodziców.

Policja na razie oficjalnie nie informuje, o której godzinie auto z dwulatkiem w środku pozostawiono na parkingu. Jednak zapis monitoringu wskazuje, że musiało się ono pojawić jeszcze przed godziną 7:00, co jest zgodne z naszymi wcześniejszymi doniesieniami, o których poinformowali nas anonimowi świadkowie.

Fot. TTM

Po godzinie 6:41 na placu nie było jeszcze tego samochodu – relacjonuje Roman Świrski, komendant Straży Miejskiej w Rumi. – Kamera obróciła się dookoła przez trzy minuty i o godzinie 6:44 auto stało już w tym miejscu – dodaje.

Chłopiec mógł więc spędzić w rozgrzanym samochodzie co najmniej trzy godziny. Sprawę przejęli policjanci, a w poniedziałek (11 czerwca) jej akta dotarł do prokuratury.

Pierwsze czynności dotyczyły ustalenia miejsca pobytu rodziców, żeby z nimi się skontaktować i poinformować o zaistniałym zdarzeniu. To się udało już w piątek. Następnie chcieliśmy ustalić świadków, żeby rozpocząć przesłuchania i określić dokładnie przyczynę tego zdarzenia – mówi Anetta Potrykus, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wejherowie.

Jak dodaje Lidia Jeske, Prokurator Rejonowy w Wejherowie, przesłuchany został ojciec dziecka.

Złożył on zeznania wskazujące, jak prawdopodobnie, jego zdaniem, doszło do tej sytuacji, która miała miejsce 8 czerwca – informuje prokurator.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że matka chłopca bardzo ciężko przeżyła zaistniałą sytuację. Gdy się dowiedziała, że dziecko zostało samo w rozgrzanym samochodzie, miała stracić przytomność, a kilka kolejnych godzin spędziła w szpitalu. Obecnie nie wiadomo, czy zostaną jej postawione zarzuty narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Trwa analiza materiału dowodowego. Musimy jeszcze zgromadzić dodatkowy materiał. Dopiero wtedy ewentualnie będziemy rozważać, czy matce zostaną przedstawione zarzuty w tej sprawie, czy też nie. W sytuacji, kiedy dotyczy to osoby, która ma szczególny obowiązek opieki nad osobą pokrzywdzoną, zagrożenie karą wynosi od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia – podkreśla prokurator Lidia Jeske.

Jak podkreślają policjanci, najważniejsze jest to, że dziecku ostatecznie nic się nie stało, a cała historia zakończyła się pomyślnie, bez uszczerbku dla zdrowia. Pozostaje mieć nadzieję, że jest to ostatnie tego typu zdarzenie…


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...