27.10.2024 11:00 1 OR
‘Ducha należało szanować i spełnić jego prośby, broń Boże nie wdawać się z nim w dyskusję.’ Przypominamy o przekazywanych z pokolenia na pokolenia kaszubskich zwyczajach i wierzeniach związanych ze Świętem Zmarłych.
O kaszubskich zwyczajach pierwszej listopadowej nocy opowiada w wywiadzie dla „Przekroju” dr hab. Anna Kwaśniewska, pracownik Zakładu Etnologii i Antropologii Kulturowej w Instytucie Archeologii i Etnologii na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Naukowczyni podkreśla w nim, że w wierzeniach kaszubskich przetrwało sporo elementów z czasów przedchrześcijańskich. Te związane z duszami zmarłych, dawni mieszkańcy Kaszub „reaktywowali” zwłaszcza w okresie od 1 do 8 listopada. Jak twierdzi, w tym czasie dusze zmarłych mają odwiedzać świat doczesny.
— Starsi Kaszubi do dziś wierzą, że zmarli przychodzą zwłaszcza w nocy z 1 na 2 listopada, która zwana jest nocą duchów. Wówczas w pustych kościołach odbywają się msze duchów. O północy dusze wracają do swojego parafialnego kościoła, nabożeństwo odprawia dla nich ostatni zmarły proboszcz. Przebywanie w okolicy takiego kościoła, nie mówiąc już o wejściu do niego, było dla żywych bardzo niebezpieczne. W opowieściach krążących na ten temat powtarza się fragment o tym, jak to duchy rozszarpały ciekawskiego człowieka; miał wielkie szczęście, jeśli tylko go wystraszyły i pogoniły. Następnego dnia znajdowano jego płaszcz porzucony gdzieś na cmentarzu — mówi w wywiadzie dr Anna Kwaśniewska
Wiara w to, że zmarli odwiedzają swoje groby, jak również domy czy gospodarstwa silna jest również współcześnie. Dziś jednak pozostaje właśnie jedynie na poziomie wiary, bądź wspomnień starych wierzeń, natomiast wiele lat temu do takiej „wizyty” solidnie się przygotowywano.
— W niektórych regionach, zwłaszcza na środkowych Kaszubach, w okolicach Kartuz jeszcze w latach 50., 60. XX w. zostawiano na noc na stole chleb, masło, miód i ciasto drożdżowe – kaszubski kuch. Nie można było tylko zostawiać ostrych przedmiotów, żeby dusze się nie pokaleczyły — dodaje dr Anna Kwaśniewska
Wierzono, że w Dzień Zaduszny dusze odwiedzają swoje rodziny, domostwa, gospodarstwa.
— Dlatego radzono, by wieczorem nie wychodzić z domu, a jeśli ktoś już musiał iść gdzieś po zmroku, powinien trzymać się środka drogi, poboczami bowiem wędrowały dusze. Nie można było też w tym czasie spuszczać psów z łańcuchów, by duszom nie stała się krzywda, ani wylewać wody za próg – żeby jakaś zabłąkana duszyczka nie została ochlapana — przypomina dr Anna Kwaśniewska
Niektóre kaszubskie tradycje przypominały współczesne zwyczaje halloweenowe. Młodzież przebierała się za różne demony i straszydła, a następnie szła na cmentarz, po drodze hałasując i głośno grając na instrumentach.
— Tak, to tradycja rodzima dziś już niespotykana, a żywa jeszcze na początku XX w. na północnych Kaszubach. Wiemy już, że tej najważniejszej dla zmarłych nocy – z 1 na 2 listopada – na cmentarz przychodziły dusze zmierzające na mszę duchów, ale przeszkadzały im w tym wszelkie złe istoty, które czyhały, by porwać owe dusze do piekła; przebrani za maszkary chłopcy mieli za zadanie złe moce odstraszać. Pomagały w tym instrumenty, choćby słynne diabelskie skrzypce i klekotki. Po wojnie zwyczaj ten jednak zaniknął — informuje dr Anna Kwaśniewska
Byliście świadkami zdarzenia w naszym regionie? Chcecie aby nasza redakcja zajęła się jakimś tematem? Czekamy na Wasze sygnały i informacje. Można kontaktować się z naszą redakcją za pośrednictwem strony facebookowej i mailowo: [email protected]. Dyżurujemy także pod numerem telefonu 729 715 670.