Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie śmierć żeglarza z Gdyni – Patryka Palczewskiego. Ciało mężczyzny znaleziono w połowie lipca 2010 roku w morzu, siedem kilometrów od brzegu. Miał skrępowane ręce i był obciążony płytami chodnikowymi.
Prokuratura Rejonowa w Gdańsku Oliwie uznała, że żeglarz nie został zamordowanych, według ustaleń popełnił on samobójstwo. „Brak znamion czynu zabronionego” tak uważają organy śledcze. Z decyzją nie zgadza się rodzina Patryka, matka złożyła zażalenie w tej sprawie. Uważa, że prokuratura opierała się wyłącznie na opinii biegłego psychologa. Oprócz tego zwraca uwagę na to, że nie wykonano zdjęć sznurów na rękach mężczyzny, przez co nie można było stwierdzić czy przewiązał je sam czy uczestniczyły w tym osoby trzecie.
Patryk Palczewski wyszedł z domu 2 czerwca 2010 roku. Powiedział matce, że wybiera się w rejs. Już wcześniej pływał zarobkowo na jachtach jako oficer pokładowy. Nie zdradził szczegółów, był tajemniczy, ale obiecywał że się odezwie. Kilka godzin później wysłał SMS-a to była ostatnia wiadomość od Patryka. Rodzice zgłosili zaginięcie. Półtora miesiąca później siedem kilometrów od brzegu wyłowiono ciało żeglarza.
Nie wiadomo także w jaki sposób ciało znalazło się tak daleko od brzegu. Zażaleniem zajmie się Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, następnie przekaże sprawę do sądu.