09.06.2022 14:00 13 WH/TTM
Około 10-15 tysięczny rój pszczół pojawił się na jednym z krzaków na ul. Kochanowskiego w Wejherowie. Owady zostały zabrane przez pszczelarza. „Maj i czerwiec to miesiące, w których pszczoły się roją. To naturalny proces dzielenia rodziny. Jeżeli mają za mało miejsca w ulu lub coś im nie pasuje, to się dzielą i wylatuje z ula stara matka wraz z częścią pszczół” - tłumaczy Dawid Kwiatkowski.
Po godzinie 12:00 strażacy zostali wezwani na osiedle przy ul. Kochanowskiego w Wejherowie do niecodziennej akcji.
— Zostałem poinformowany przez straż pożarną, że znajduje się tutaj rój pszczół, który komuś uciekł – mówi pszczelarz Dawid Kwiatkowski. - Z pomocą strażaków zapakowaliśmy pszczoły do pojemnika. Pszczoły po przywiezieniu na pasiekę, będą zasiedlone w nowym ulu i jako nowa rodzina będą dalej się rozwijały.
Pszczelarz przypuszcza, że rój składał się z około 10-15 tysięcy pszczół. Natomiast ich pszczelna rodzina mogła mieć 50 tysięcy osobników.
— Maj i czerwiec to miesiące, w których pszczoły się roją. To naturalny proces dzielenia rodziny. Jeżeli mają za mało miejsca w ulu lub coś im nie pasuje, to się dzielą i wylatuje z ula stara matka wraz z częścią pszczół – wyjaśnia zjawisko Kwiatkowski. - Na ogół nie są niebezpieczne. One są po prostu napite miodem z ulu, z którego wyszły. Pszczoły, które tutaj zostały, czują feromon matki na krzaku. Przez jakiś czas będą latały i potem się przyłączą do ula pobliskiego pszczelarza.
Jeżeli spotkamy kłąb pszczeli to ważne jest, aby nie przeszkadzać owadom i ich nie denerwować. Należy także powiadomić straż pożarną bądź znajomego pszczelarza, który zabierze pszczoły.