Atomówka coraz bliżej? 'To będzie prawdziwa rewolucja'

Z 5,5 tysiąca mieszkańców zaludnienie gminy Choczewo może zwiększyć się do około 15 tysięcy, mają powstać nowe osiedla, drogi, linia kolejowa. Jak mówią władze gminy, to będzie prawdziwa rewolucja. Coraz więcej mówi się o atomówce na Pomorzu, powstają plany inwestycyjne, głos w tej sprawie zabierają również mieszkańcy i turyści.

Wiadomo już, że amerykańska firma wybuduje w Polsce małe reaktory nuklearne w technologii SMR. Minister Aktywów Państwowych podkreśla, że budowa małych reaktorów atomowych to uzupełnienie planów dotyczących inwestycji w tzw. „duży” atom, który ma rozpocząć prace w połowie lat 30.

— To ważny krok na drodze do zasadniczej zmiany miksu energetycznego Polski - mówi wicepremier Jacek Sasin.

Elektrownia atomowa, o której mowa, miałaby powstać na terenie gminy Choczewo. Przypomnijmy, że w grudniu spółka Polskie Elektrownie Jądrowe wskazała gminę Choczewo jako „preferowane miejsce, w którym powstanie pierwsza w Polsce elektrownia jądrowa”.

Dla władz gminy i mieszkańców ewentualna budowa atomówki oznacza wielkie zmiany.

— Będą ludzie na trzy miesiące, ale będą też tacy, którzy zostaną 15 lat. Szykujemy lokalizację osiedla, na około 4 tys. mieszkań. Szykujemy też takie miejsca gdzie na kilka miesięcy będą przyjeżdżały firmy od wielkich po małe. Wszędzie potrzeba kanalizacji – obecnie skanalizowane jest 50 proc. gminy – mówi w programie Twojej Telewizji Morskiej Wiesław Gębka, wójt gminy Choczewo.

Nowe osiedle ma powstać w Choczewie za stacją benzynową. Rozwinie się służba zdrowia, handel, usługi. Przewidywana jest także budowa nowej oczyszczalni. Przybędzie około 10 tys. mieszkańców, którzy zamieszkają również w sąsiednich gminach. Wójt wskazuje, że w związku z przedsięwzięciem potrzebna jest rozmowa pomiędzy inwestorem a gminą, której jak mówi, obecnie brakuje.

— Nikt z nami nie rozmawia, czas mija potrzebujemy przyspieszenia i konsultacji. Trzeba zacząć nas traktować jak partnerów – dodaje Wiesław Gębka.

Elektrownia ma powstać w środku lasu. Plaża ma być cały czas dostępna, a od strony morza pozostawiona zostanie część lasu. Wśród mieszkańców i turystów, rozpoczęła się dyskusja.

— Każda wielka inwestycja ma zwolenników i przeciwników, rozumiem sytuację i próbuję rozmawiać w taki sposób, że jeżeli to musi być w gminie Choczewo, to zróbmy to jak najmniej inwazyjnie – zaznacza wójt.

Według zwolenników atomówki, nie naruszy ona w żaden sposób turystycznych walorów regionu i jest szansą dla mieszkańców i inwestorów.

— Znane są przykłady, wcale liczne, egzystowania kurortów wypoczynkowych na świecie w pobliżu elektrowni jądrowych. Spośród wszystkich zakładów przemysłowych bowiem, jest ona najmniej uciążliwa. Nie dymi i nie zatruwa środowiska, a teren na którym ma być zbudowana, należy do państwa – mówi, przewodniczący Obywatelskiego Ruchu na Rzecz Energetyki Jądrowej Jerzy Lipka.

Z kolei przeciwnicy, którzy w minioną sobotę zorganizowali protest, boją się, że już za chwilę turyści przestaną tu przyjeżdżać i gospodarstwa agroturystyczne upadną.

— Nie rozumiemy, dlaczego tę gigantyczną budowę lokalizuje się na dziewiczych terenach na północy kraju. To na południu Polski mamy infrastrukturę sieciową i potrzeby energetyczne przemysłu. Argument, że tak jest najtaniej, bo woda do chłodzenia reaktorów „jest za darmo”, nie przekonuje nas: są inne technologie, są inne, zdewastowane już przez przemysł miejsca. Nie zgadzamy się na ułatwienia i oszczędności dla tej czy innej spółki energetycznej kosztem dewastacji ostatnich, nieskażonych terenów i wód Bałtyku. Ponadto mamy obawy, że inwestycja zostanie rozpoczęta i nieukończona, a powstanie cmentarzysko złomu i betonu – zaznaczają przeciwnicy elektrowni jądrowej w gminie Choczewo.

W sprawie atomówki głos zabrali także samorządowcy z Pomorza. W ubiegłym tygodniu podpisali porozumienie. Samorządowcy podkreślają, że elektrownia jądrowa nie jest tylko sprawą gminy Choczewo, ale także sąsiadujących gmin i powiatów. Chcą mieć udział w tej sprawie.