11.12.2021 13:41 16 WH/TTM
W sobotę (11 grudnia) morsy zażyły zimnej kąpieli w Zatoce Puckiej i śniegu. Członkowie obchodzili zaślubiny Polski z morzem. Ponadto była to też okazja do świętowania ósmych urodzin grupy.
Planowo siódma zaślubinowa impreza miała mieć miejsce w lutym, ale z powodu pandemii trzeba było przesunąć ją w czasie. Sobotnie morsowanie zgrało się z rocznicą utworzenia klubu Morsy Puck. Podczas wydarzenia nie mogło zabraknąć tortu, ciepłej zupy i gorących napojów, jak kawa czy herbata. Pojawiło się też ognisko.
— Cały czas przychodzą nowe osoby. Jest rotacja wśród klubowiczów. Część jeździ w małych grupach ze względu na pandemię. Trzon ekipy - najstarsi doświadczeniem - chętnie uczestniczą w spotkaniach, przede wszystkim pomagają w organizacji wydarzeń - mówi Rafał Mstowski, organizator wydarzenia.
Puckie morsy miały idealną pogodę do zabawy. Temperatura powietrza wynosiła ok. - 3 stopnie Celsjusza, był też biały puch. Członkowie klubu kąpali się w wodzie, a niektórzy także w śniegu. Wśród uczestników imprezy pojawił się debiutant morsowania.
Jak przekonują morsy - najtrudniej jest wykonać pierwszy krok. Warto jednak to zrobić, bo morsowanie przynosi wiele korzyści.
— Kondycja jest inna odkąd morsuję. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz chorowałam. To istotne, jak się ma więcej niż 18 lat. Najfajniejsza jest grupa - to cudowni ludzie, a poza tym samo wejście do wody daje tyle przyjemności. Pierwszy raz jak się wejdzie, to później idzie się samo. Samemu nie radzę próbować, lepiej w grupie - radzi pani Maria z Minkowic.
— Mnóstwo osób chce morsować, ale niewielu się decyduje ze względu na to, ze nie mają tego bodźca, żeby ktoś powiedział - chodź, pójdziemy! Cały czas jest lęk przed zimnem, ale jak zaczniemy morsować, to zwiększa się po pewnym czasie odporność na zimno. Jest adrenalina to daje pozytywny feedback dla organizmu - dodaje Mstowski.
Więcej zdjęć w naszej fotogalerii.
Morsy Puck zazwyczaj spotykają się w niedzielę we Władysławowie. Więcej informacji na Facebooku.