Wyjątkowa dynamika, eksplozja kolorów, niedopowiedzenia i zastrzyk emocjonalny – w wejherowskiej filharmonii obejrzeć można było spektakl „Bal Fatalle”. Przez pandemię widzowie na premierę przedstawienia z udziałem teatru ruchu Mo-sHe musieli czekać ponad rok.
Spektakl „Bal Fatalle” miał odbyć się w kwietniu, na początku maju, pod koniec maja, a ostatecznie wystawiono go w piątek (25 czerwca) na deskach Wejherowskiego Centrum Kultury.
– Z jednej strony towarzyszy mi ogromny stres, z drugiej ogromna radość, ponieważ czekaliśmy ponad rok na premierę tego przedstawienia. Jest to widowisko radosne i kolorowe, w którym pokazujemy relacje międzyludzkie. Spektakl zawiera mnóstwo refleksji, emocji i niedopowiedzeń – które myślę, że nasi widzowie doskonale odczytują - mówiła Monika Leśko-Mikołajczyk, choreografka Teatru Ruchu Mo-sHe.
Opowieść „Bal Fatalle” to trzecia realizacja reżyserki i choreografki Moniki Leśko-Mikołajczyk na deskach wejherowskiej filharmonii.
– Publiczność przez ostatnie pół roku stale się z nami komunikowała, uczestniczyła w naszych wydarzeniach online i z nami wyczekiwała na nasze otwarcie. Pokazanie w lutym spektaklu dla dzieci „Oswoić nieznane” była euforią radości. Teraz emocje nieco opadły, bo już jakiś czas mamy możliwość widywania się i obcowania z kulturą, ale myślę, że ta potrzeba w ludziach jest, stąd też tyle osób postanowiło obejrzeć „Bal Fatalle” - powiedziała Jolanta Różyńska, dyrektor WCK.