Coraz więcej mówi się o bakterii, która grasuje w wodach Bałtyku. W okresie wakacyjnym zaatakowała w Trójmieście, a podejrzenie, że zrobi to po raz kolejny jest duże. W szczególności powinno uważać amatorzy kąpieli w Bałtyku.
Mięsożerna bakteria, która nazywana jest także przecinkowcem, dotychczas występowała głównie w wodach tropikalnych, ale przez zmiany klimatyczne zaczyna rozprzestrzeniać się w Bałtyku. Bakteria jest bardzo groźna dla ludzi, co podkreślała w rozmowie z naszym portalem Aneta Bardoń.
– Ta bakteria lubi po prawda ciepło, ale potrafi przeżyć w temperaturze nawet dziewięciu stopni – tłumaczy Aneta Bardoń z Wojewódzkiej Stacji Epidemiologicznej w Gdańsku. – Lubi przebywać w wodach o niskim poziomie zasolenia, czyli takiej jak Bałtyk właśnie.
Vibrio vulnificus (to dokładna nazwa bakterii) działa podobnie jak przecinkowiec cholery. Może przedostać się do ludzkiego organizmu poprzez rany i otarcia.
– Najbardziej narażone na atak tej bakterii mogą być osoby o niskiej odporności organizmu. Tak samo uważne powinny być osoby z przewlekłymi ranami, jednak w takiej sytuacji nie powinno się w ogólne wchodzić do wody. – podkreślano w Wojewódzkiej Stacji Epidemiologicznej.
Występuje również w rybach. Powoduje martwicze zapalenie tkanki łącznej, prowadzące do amputacji, a nawet śmierci. W ciągu ostatnich paru lat przypadek zakażenia ta bakterią miał miejsce w Trójmieście, z kolei w Niemczech odnotowano pięć takich przypadków, w tym jeden śmiertelny.
– U zdrowych osób połknięcie bakterii Vibrio vulnificus poprzez napicie się wody z Bałtyku lub zjedzenie surowych owoców morza może powodować wymioty, biegunkę i bóle brzucha – dodaje Aneta Bardoń. – Polski przypadek nie był na szczęście śmiertelny ale prawdą jest, że bakteria zaatakowała ranę na ciele mężczyzny.
Jeśli leczenie zostanie rozpoczęte odpowiednio szybko, pacjent nie doświadczy długoterminowych, często tragicznych skutków zakażenia bakterią.
