Nakłady na oświatę otwierają listę wydatków gmin. Rząd nakłada na samorządy nowe obowiązki oświatowe, ale bez zapewnienia środków na ich realizację.
Wydatki związane z oświatą to największy punkt budżetu każdego samorządu. Rok w rok włodarze głowią się, jak rozwijać miasto i równocześnie spełniać obowiązki edukacyjne.
– Sposób wyliczania był tylko znany Ministerstwu Edukacji i patrząc wstecz, od lat to ledwie wystarczało na wynagrodzenie dla nauczycieli, i tak jest do tej pory – mówi Bogdan Tokłowicz, wiceprzewodniczący Rady Powiatu Wejherowskiego.
I choć każdy zgadza się z faktem, że edukacja dzieci i młodzieży to długofalowa inwestycja, jest równocześnie bardzo kosztowna. Wysokość finansów przeznaczanych na tę pozycję waha się wokół 40 procent budżetu.
– Na 137 milionów złotych wydatków budżetowych, nakłady na oświatę to 52 miliony. Składa się na to zarówno bieżące działanie naszych wszystkich placówek oświatowych szkół i przedszkoli, ale też i to niemały wysiłek finansowy – zaznacza Krzysztof Krzemiński, burmistrz Redy.
Obecnie w Redzie trwa rozbudowa dwóch podstawówek – SP nr 2 i SP nr 6. Te inwestycje były podyktowane reformą, a konkretnie: likwidacją gimnazjów i koniecznością stworzenia ośmioklasowych szkół podstawowych.
– To powoduje, że wiele inwestycji, które chcielibyśmy w mieście wykonać, na które czekają mieszkańcy, jest odkładanych w czasie – wyjaśnia Gabriela Albertin, główny specjalista ds. oświaty Urzędu Miasta Puck.
Subwencja nie uległa zmianie. Mimo deklaracji minister edukacji, samorządy nie otrzymały pieniędzy na przeprowadzenie reformy. Należy również zwrócić uwagę na to, że oświata to nie tylko wynagrodzenia nauczycieli. To także nauczanie indywidualne, dowóz niepełnosprawnych dzieci do szkół, świetlice czy stołówki.
– Na oświacie nigdy nie wolno oszczędzać, tak jak na służbie zdrowia i na bezpieczeństwie państwa, bo musimy być zdrowi, dobrze wykształceni i żyć w bezpiecznym kraju – podsumowuje Bogdan Tokłowicz.