09.02.2018 09:42 11 mike/TTM
Jak zapewnił na konferencji prasowej minister energii, Krzysztof Tchórzewski, elektrownia jądrowa w Polsce będzie budowana. Tyle tylko, że takie zapewnienie nie jest niczym nowym dla mieszkańców powiatów puckiego i wejherowskiego. Również samorządowcy z gmin, na których znajdują się potencjalne lokalizacje nowej elektrowni, odnoszą się z dystansem do słów szefa resortu. Podkreślają za to, że brak konkretów w tym względzie nie sprzyja rozwojowi gmin.
Obecnie większość ekspertów w zakresie energii, łącznie z ministrem, podkreśla, że w przyszłości Polska będzie potrzebowała bezemisyjnego źródła energii, by zrównoważyć emisję źródeł węglowych. Tymczasem dla gmin lokalizacyjnych, czyli Choczewa, Gniewina i Krokowej, brak konkretnych decyzji negatywnie wpływa na ich rozwój. Od około 10 lat władze podkreślają wolę budowy elektrowni jądrowej, ale dla samorządowców niewiele to zmienia.
– Problemem jest to, że nie widać wymiernych efektów po upływie tego czasu – podkreśla Mikołaj Orzeł, sekretarz gminy Gniewino.
– Do końca grudnia (2017 roku – przyp. red.) minister Tchórzewski miał przygotować kalendarium, które miał przedłożyć Komitetowi Rady Ministrów. Elektrownię atomową na naszym terenie buduje się już ponad 30 lat. W tym czasie zapadały decyzję, że ma ona tutaj powstać, później decyzja została zawieszona i nastał okres, w którym Polska chciała odejść od energetyki jądrowej. Nie wiemy, w którym kierunku dalej to pójdzie – mówi Adam Śliwicki, wójt gminy Krokowa.
Jedną z dwóch potencjalnych lokalizacji elektrowni jądrowej jest Żarnowiec na terenach gminy Gniewino i Krokowa. W tym rejonie Gniewino posiada kilkanaście hektarów gruntów przeznaczonych pod inwestycję.
– Nie możemy ich zagospodarować ani sprzedać, ponieważ nie można ustalić dla nich przeznaczenia ani ceny, skoro nie wiadomo, czy w ciągu najbliższych kilku albo kilkunastu lat dosłownie „za płotem” będzie budowana elektrownia jądrowa, czy też nie – wyjaśnia Mikołaj Orzeł.
W Gniewinie dochody ze sprzedaży tych gruntów były planowane na zasilenie budżetu i wkłady własne do projektów unijnych, a także na rozwój turystyki. Straty w związku z opóźnieniami w budowie elektrowni jądrowej wynoszą już około 7–8 milionów złotych. W przypadku Gniewina powoduje to konieczność posiłkowania się kredytami, co zwiększa koszt obsługi zadłużenia.
– Brak tych dochodów zatrzymał rozwój obiektów turystycznych. Istniejące obiekty też są jeszcze niekompletne, ponieważ oferta wszystkich atrakcji turystycznych, które chcieliśmy tutaj stworzyć, nie jest jeszcze dokończona – dodaje Mikołaj Orzeł.
Być może o konkretach w sprawie realizacji nowej elektrowni będzie można mówić w marcu br. To właśnie wtedy rząd powinien podjąć konkretne decyzje.
– Rząd bardzo chce to zrobić, tyle że przegląd programu jądrowego miał się zakończyć w grudniu 2017 roku, natomiast prawdopodobnie przeciągnie się do końca marca. Wszystko wskazuje na to, że będzie pozytywne zakończenie tego tematu. Będą jednak jeszcze musiały być prowadzone prace związane z badaniami geologicznymi i środowiskowymi jeszcze przez rok lub półtora roku, zanim zacznie się rozmowa z konkretnymi kontrahentami, aby dostarczyli określoną technologię – podsumowuje Jan Klawiter, poseł na Sejm RP, członek parlamentarnego zespołu ds. energetyki jądrowej.