17.01.2018 12:28 3 Redakcja/Gdansk.pl

Skandal w przyszpitalnej szkole – „wyciekły” dziesiątki tysięcy złotych

Źródło: Google.com

Nauczyciele, którzy pracowali w Szkole Podstawowej nr 9 w Gdańsku, wykazali się swoistą „kreatywnością”, wpisując setki godzin pracy, której tak naprawdę nie wykonały. Placówka działa przy Szpitalu Wojewódzkim w Gdańsku. Sporą część 21-osobowej kadry szkoły czekają zwolnienia dyscyplinarne.

Do nadużyć dochodziło w 2013 roku. W tym okresie dyrektor szkoły miała dopisać sobie ponad 500 fikcyjnych nadgodzin, zyskując prawie 20 tysięcy złotych brutto. Chociaż w procederze uczestniczyło przede wszystkim kierownictwo placówki, również szeregowi nauczyciele oszukiwali na nadgodzinach. Łącznie we wspomnianym okresie ze szkoły „wyparowało” ponad 100 tysięcy złotych brutto. Niewykluczone, że do oszustwa miały miejsce także w innych latach. To sprawdzają kontrolerzy.

Metody działania nauczycieli w przyszpitalnej szkole mogą szokować. W przypadku dziecka, które przebywało w szpitalu przez jeden dzień, w dokumentacji widnieje przypisanych 180 dni nauki. Kadrze placówki nie przeszkadzało nawet to, że wpisywano udzielanie lekcji na oddziale zakaźnym, którego w Szpitalu Wojewódzkim… po prostu nie ma.

Afera wyszła na jaw przypadkowo. Była dyrektorka szkoły udostępniła swój klucz dostępu do przelewów bankowych księgowej, a ta zdefraudowała około 300 tysięcy złotych. Dyrektor straciła swoje stanowisko, a jej obowiązki przejęła zastępczyni. Ostatecznie Urząd Miejski w Gdańsku zatrudnił na stanowisku dyrektora nową osobę, Ewę Kondracką.

Dyrektorem zostałam w maju 2015 roku i wydawało mi się, że złapałam Pana Boga za nogi, bo praca w szkole przyszpitalnej zawsze była moim marzeniem – opowiada Ewa Kondracka. – Na początku myślałam, że głównym problemem są stosunki międzyludzkie, wręcz mobbing. Gdy zaczęłam sprawdzać dzienniki lekcyjne, dotarło do mnie, że ta szkoła jest stajnią Augiasza.

Nauczyciele z przyszpitalnej szkoły wyrażali niechęć do nowej dyrektor, a w placówce zaczęły się kontrole – Państwowej Inspekcji Pracy, Regionalnej Izby Obrachunkowej w Gdańsku, urzędu skarbowego i kuratorium. Oszustwa w zakresie nadgodzin odkryli inspektorzy z Pomorskiego Urzędu Celno-Skarbowego w Gdyni, którzy porównali dokumentację szkolną z tą prowadzoną przez szpitale.

Na razie nie wiadomo jeszcze, ilu nauczycieli straci pracę. Część z nich jest w wieku przedemerytalnym. Grozi im także postępowanie karne, gdyż sprawą zajęła się już prokuratura, i wydalenie z zawodu.

Wszyscy ci nauczyciele dali w ciągu swojej kariery zawodowej wiele dobra, dali siebie… Warto mieć tego świadomość, choć wszystko przekreślili w taki bezsensowny sposób. Całe swoje życie. To smutne i gorzkie – mówi dyrektor Kondracka.

Pokłosiem afery jest również to, że minister rozwoju i finansów zażądał od władz Gdańska zwrotu subwencji przekazanej na szkołę – na kwotę 1,5 miliona złotych. Kontrole finansowe naczelnika Pomorskiego Urzędu Celno-Skarbowego w Gdyni wykazały też inne błędy i uchybienia, których nie zweryfikowali dyrektorzy innych szkół. Skutkiem było nieprawidłowe naliczanie subwencji oświatowej.

Prezydent miasta postanowił ukarać karą porządkową upomnienia dyrektora Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 7 oraz karami porządkowymi nagany dyrektorów: Szkoły Podstawowej nr 2, Szkoły Podstawowej nr 19 oraz Centrum Kształcenia Ustawicznego i Zawodowego nr 1 – informuje Piotr Kowalczuk, zastępca prezydenta Gdańska ds. polityki społecznej.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...