08.11.2017 17:30 0 Redakcja
Za kilkanaście lat te relikty zimnej wojny zapewne pokryje las. Jednak póki co, dzięki działaniu przyrody, na Helu można podziwiać umocnienia z lat 50., odkryte przez orkan Grzegorz. Niestety, ich zachowanie dla kolejnych pokoleń jest zbyt kosztowne.
Ciekawym odkryciem podzielił się Jarosław Jankowski, fotograf i miłośnik Półwyspu Helskiego, a zarazem czytelnik portalu Nadmorski24.pl. Zauważył, że po niedawnym orkanie Grzegorz, który szalał nad Wybrzeżem, Bałtyk zabrał dużą część wydm i wiele drzew.
– Tym samym odsłonił nowe pozycje Rejonu Umocnionego Hel, powstałe jeszcze za czasów Układu Warszawskiego – opisuje. – Kiedyś, w czasach zimnej wojny, władze PRL naszpikowały Półwysep Helski bateriami artylerii i kilometrami umocnień, które miały chronić Polskę przed siłami imperialistycznego Zachodu. Czasy się zmieniły, betonowe konstrukcje przysypała ziemia, pokrył kurz i pył. Sztormujące Morze Bałtyckie odsłania relikty przeszłości, przez długie lata będące skrzętnie ukryte przed ludzkim wzrokiem – dodaje.
Odkryte umocnienia stanowią ciekawostkę, ale nie mają wartości zabytkowej. Jak mówi Wojciech Waśkowski, dyrektor Helskiego Kompleksu Muzealnego, placówka odnawia część elementów rejonu umocnionego odkrytych przez morze kilka miesięcy temu, jednak zachowanie pozostałych, które co jakiś czas „wyłaniają się" z ziemi, nie jest możliwe.
– Umocnienia takie ciągną się od Helu po Juratę – mówi. – Jest tego kilka kilometrów. Zabezpieczenie tych umocnień pochłonęłoby ogromne koszty i byłoby niezwykle trudne – wyjaśnia.

fot. Jarosław Jankowski
Dlatego warto zobaczyć te relikty zimnej wojny, póki jeszcze istnieją. Za kilkanaście lat najprawdopodobniej przyroda zrobi swoje i je zniszczy, a pozostałości pochłonie las.