02.11.2017 17:55 4 Redakcja
Gdyńscy społecznicy nie kryją rozgoryczenia tym, że ZKM nie zrealizuje ich wniosku i nie stworzy przystanku przy tymczasowym buspasie na ulicy Władysława IV. Na przeszkodzie stać mają m.in. kierowcy nieprawidłowo parkujący samochody. Działacze z Miasta Wspólnego komentują – zabrakło patroli straży miejskiej.
Stowarzyszenie Miasto Wspólne apelowało o "utworzenie tymczasowego przystanku przy tymczasowym buspasie na ulicy Władysława IV między ulicą Starowiejską a ulicą 10 Lutego" w najbliższej okolicy ZUS-u.
– Nawet na kilka miesięcy warto korzystać z takich okazji uatrakcyjnienia komunikacji zbiorowej – mówił Łukasz Piesiewicz ze stowarzyszenia.
Dodał, że chodzi o prostą inwestycję – postawienie słupka z rozkładem jazdy i stworzenia przystanku "na żądanie". Przypomniał, że mieszkańcy okolic skrzyżowania ulic Starowiejskiej i Władysława IV, w tym dwóch bloków, żeby dostać się na autobusy linii 119 lub R, muszą przejść po pół kilometra na przystanek na Armii Krajowej.
W odpowiedzi Zarząd Komunikacji Miejskiej w Gdyni poinformował, że nie jest przeciwny uruchomieniu przystanku autobusowego we wspomnianym miejscu, ale byłoby to możliwe dopiero wtedy, gdyby obecna organizacja ruchu została wprowadzona na stałe.
– Kilkumiesięczna eksploatacja kontrapasa wykazała, że tymczasowe rozwiązanie jest mocno kolizyjne – napisał Olgierd Wyszomirski, dyrektor Zarządu Komunikacji Miejskiej w Gdyni. – Bardzo często występują sytuacje, w których autobusy komunikacji miejskiej, wskutek kolizji i braku możliwości bezpiecznego ominięcia uczestniczących w nich pojazdów lub pojazdów zaparkowanych w skrajni jezdni, przez dłuższy czas nie mogą korzystać z przejazdu.
Sytuacja jest poważna. Bywają takie dni, gdy autobusy z powodu źle zaparkowanych samochodów są wycofywane z buspasa.
– ZKM, nie nazywając sprawy po imieniu, stwierdza mniej więcej tyle, że w rejonie zabrakło straży miejskiej, która by odholowała pojazdy niesfornych kierowców. Zaręczam, że po kilku takich akcjach z udziałem holownika, nikt nie odważyłby się zablokować przejazdu autobusom – podsumowuje Piesiewicz.