Urzędnik z Los Angeles szuka korzeni w Pucku

Nad Zatokę Pucką przybył na wakacje Jeffrey Prang, asessor okręgu Los Angeles. Wizyta stała się okazją do zwiedzenia miejsc związanych z życiem jego pradziadków, którzy sto lat temu wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych.

Jeffrey Prang nie miał wielu informacji na temat swojego pochodzenia. O tym, że jego korzenie sięgają Pucka, dowiedział się kilka lat temu z rodzinnych dokumentów. Wcześniej wiedział tylko, że jego pradziadkowie ponad sto lat temu wyemigrowali do USA, natomiast jego babcia i wujkowie powtarzali, że są Kaszubami.

• Mówili, że nie są Polakami ani Niemcami, tylko właśnie Kaszubami – mówił podczas spotkania z burmistrz Pucka asesor okręgu Los Angeles, który pod swą jurysdykcją ma 11 milionów mieszkańców. - Nie bardzo wiedziałem, co to oznacza - dodał.

Teraz, po wizycie w miejscu, z którego pochodzi rodzina Prangów, wie już znacznie więcej.

• Puck to bardzo urokliwe miejsce, bardzo ładne. Jest słonecznie, ciepło, ludzie są bardzo mili – chwalił Jeffrey Prang. - To było dla mnie wielkie przeżycie, kiedy odwiedziłem kościół, w którym prawdopodobnie moi pradziadkowie się pobrali. To był wyjątkowy moment, kiedy mogłem patrzeć na to samo morze, na ten sam horyzont, co oni - zaznaczył.

Amerykański urzędnik zwiedzał okolice w towarzystwie burmistrz Pucka Hanny Pruchniewskiej. Gospodyni miasta przyznała, że już po pierwszym jego mailu z prośbą o możliwość spotkania, wiedziała, że to będzie ważne wydarzenie.

• Dzięki takim sytuacjom możemy się dowiedzieć, jak daleko zawędrowali potomkowie kaszubskich rodzin, jak wysokiej rangi objęli stanowiska. To dla nas powód do dumy – wyjaśniała Hanna Pruchniewska. - Mam nadzieję, że dzięki nagłośnieniu tej wizyty, może zgłoszą się jacyś Okoniowie lub Skwierczowie, którzy okażą się rodziną pana Jeffreya?

Tak właśnie nazywali się pradziadkowie amerykańskiego gościa, który po raz pierwszy odwiedził Puck, ale jak już zapowiedział, na pewno tu powróci.