Gdynianin odnalazł miłość na końcu świata

fot. materiały podróżnika

Wyruszyć w samotną podróż Na Koniec Świata do krajów azjatyckich i poznać miłość swojego życia. Brzmi nieprawdopodobnie? A jednak stało się tak w przypadku 30-letniego gdynianina.

W 2016 roku Paweł Frączyk spędził 100 dni w rejonie południowo-wschodniej Azji zaczynając od Singapuru poprzez Malezję, Tajlandię, Birmę i Laos. Podczas swojej autostopowej podróży spotykał mnóstwo ludzi, lecz to jeden zatrzymujący samochód wywrócił jego życie do góry nogami, a w zasadzie siedząca za kierownicą tego auta kobieta, która zdobyła jego serce. Zmienił plany podróży rezygnując z odwiedzania Kambodży oraz Wietnamu i ostatni miesiąc spędził w Tajlandii u boku Tajki o wdzięcznym imieniu Purichaya – jego obecnej dziewczyny. Kilka miesięcy temu Azjatka odwiedziła Polskę. Teraz Paweł wraca do Azji.

W trakcie najbliższego wyjazdu nasz bohater zamierza odwiedzić kraje, z których zrezygnował poprzednio. Głównym celem jest jeszcze głębsze zrozumienie kultury azjatyckiej oraz pokazanie Polakom, jak wygląda życie codzienne w Tajlandii, która na pierwszy rzut oka może wydawać się „dzikim i orientalnym krajem”.

Tajowie są bardzo przyjaznymi i uśmiechniętymi ludźmi, a ich chęć pomagania drugiemu człowiekowi jest tak wielka, że potrafi doprowadzić człowieka do wzruszenia. Nazwa państwa w dosłownym tłumaczeniu oznacza „kraj wolnych ludzi”. Mieszkańcy Królestwa Tajlandii kochają jeść, wychodzić wieczorami na tzw. „night market”, gdzie można kupić potrzebne rzeczy do domu lub spędzić czas z rodziną i przyjaciółmi zajadając się pikantnymi daniami lub bardzo słodkimi deserami – mówi Paweł Frączyk.

Podróż potrwa 60 dni, a wyprawę można śledzić na Facebook'u. Dodatkowo Paweł planuje emitować cyklicznie odcinki na swoim kanale na YouTube.

Będzie o kulturze, codziennym życiu, o kuchni, sposobach podróżowania, trochę z powagą, ale i nie zabraknie humoru. Idąc z duchem czasu część materiałów będzie nakręcona w technologii 360 stopni, więc każdy z widzów będzie mógł samemu rozejrzeć się po wielu miejscach i poczuć się, jakby był tam osobiście – dodaje Paweł.