08.10.2016 15:03 0 Redakcja
Przez kilka tygodni budziła strach i zaniepokojenie wśród mieszkańców Babich Dołów. Mowa o... klaczy, która znienacka pojawiała się na ulicy, wchodziła do ogrodów, czy też zbliżała się do przechodniów. Kres beztroskim wędrówkom konia położyli strażnicy z gdyńskiego ekopatrolu.
Okazało się jednak, że starszy pan nie zawsze wywiązywał się z tego obowiązku. Zdarzało się, zwłaszcza gdy był nietrzeźwy, że nie przywiązywał konia w stajni albo robił to na tyle niedbale, że klacz wychodziła z obejścia i samopas biegała po dzielnicy.
Właścicielka oraz opiekun zwierzęcia zostali pouczeni, że klacz zostanie im odebrana, jeśli nie będą zachowywać wymaganych prawem środków ostrożności. Oboje zobowiązali się więc do należytej opieki nad zwierzęciem.
To już czwarta w tym roku interwencja strażników dotycząca zwierząt gospodarskich. Za każdym razem po działaniach mundurowych widoczna była znaczna poprawa w opiece nad zwierzętami.