Prądy wsteczne, silny wiatr i brak wyobraźni były najprawdopodobniej przyczyną tragedii jakie rozegrały się w miniony weekend nad Bałtykiem. Pięć osób utonęło w powiecie puckim, jedna w Gdańsku. Obecnie we Władysławowie i w Jastrzębiej Górze trwają akcje ratownicze.
AKTUALIZACJA 15:50
Jak poinformował Janusz Groth, prezes Wejherowskiego WOPR w Jastrzębiej Górze topiły się trzy osoby. Dwie 19-latki i 13-latek zostali wyciągnięci na brzeg. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Wśród służb ratunkowych mówi się o czarnym weekendzie. Od początku wakacji w Morzu Bałtyckim życie straciło dziewięć osób, to tyle co przez cały ubiegły sezon. Najtragiczniejsze były ostatnie dwa dni. Słoneczny, plażowy weekend zgromadził na plażach tłumy turystów i mieszkańców nadmorskich miejscowości.
Pierwsze zgłoszenie policja otrzymała w sobotę o 16:30. W wodach Morza Bałtyckiego w Karwi trudności z dotarciem do brzegu miało dwóch mieszkańców powiatu garwolińskiego 34-latek i 30-latek. Młodszego udało się uratować, starszy po godzinnej reanimacji zmarł.
Akcja reanimacyjna, która trwała około godziny nie przyniosła rezultatów. Mężczyzna zmarł. W niedzielę kolejne dwa przypadki. O 9:20 w Karwi morze zabrało 62-letniego mężczyznę, godzinę później na plaży we Władysławowie kolejny mężczyzna utopił się.
Najprawdopodobniej żadna z osób, które utonęły nie znajdowała się pod wpływem alkoholu. To najtragiczniejszy weekend w ostatnich latach.