06.02.2011 17:24 0

Podtopienia w gminie Wejherowo! Jesteśmy zgorszeni postawą radnych – piszą mieszkańcy!

Poniżej przedstawiamy naszym czytelnikom list od mieszkańców podtopionego Gościcina.

cyt.:

Droga Redakcjo, oto list od podtopionych  mieszkańców Gościcina. Jesteśmy zgorszeni postawą radnych, brakiem osoby kierującej działaniami strażaków, kompetentnej i jakiegoś szczątku "sztabu kryzysowego". Jeśli planujecie stworzenie jakiegoś materiału na temat podtopień uwzględnijcie naszą opinię o działaniu lokalnych władz.

Dezorganizacja i chaos - oczami świadka o podtopieniach

To dwa słowa, którymi można opisać "akcję ratunkową" w Gościcinie 05.02.2011. Z powodu ulewnego całonocnego deszczu, między innymi na terenie Gościcina wylała rzeka Bolszewka. Rankiem mieszkańcy przybrzeżnych domów stanęli twarzą w twarz ze zwałami wody, wdzierającej  pod same drzwi. W krytycznej sytuacji byli mieszkańcy jednego z domów przy ulicy Wąskiej. Rzeka dosłownie płynęła im przez podwórze. Tutaj zaczęły się problemy. Z ewakuacją, z odcięciem prądu (elektryk nie widział jak to zrobić). Młodzi strażacy, pomimo przejazdu na syrenie, stali z rozłożonymi rękoma od ulicy nadrzecznej i patrzyli na wodę, natomiast kiedy ewakuowano większość mieszkańców, w tym troje małych dzieci, odjechali pozostawiając gospodarzy samych sobie przy świeczce, z niepokojem patrzących czy woda nie wdziera się na parter. W tym samym czasie, mieszkańcy okolicznych domów, które jeszcze można było uratować przed podtopieniem układając worki z piaskiem rozpoczęli wielogodzinną walkę z żywiołem. Niestety, okazało się że gdyby nie pomocne dłonie najbliższych sąsiadów, byliby pozostawieni sami sobie. Po pierwsze - tak , straż stała gotowa do pomocy, ale gdzieś w drugim końcu Gościcina, nie wiedząc właściwie co mają robić. Nikt tą akcją nie kierował. Nikt gotowym młodym strażakom nie wyznaczył zadań, nie wskazał gdzie woda wylewa, ani co należy robić. W końcu zrezygnowani mieszkańcy sami ruszyli samochodem do remizy strażackiej. Sąsiedzi spięli się w sobie i wysupłali tyle worków z domów, ile się dało, ale to jasne, że nikt nie trzyma nadmiernej ilości worków w domu. Piasku też ma sie tyle o ile. Po drodze mieszkańcy napotykają strażaków, którzy stoją na zakręcie ulicy Słonecznej z ul. Nadrzeczną. Napotykają też poszczególnych radnych ubranych bynajmniej nie do pracy. Sołtys i wójt absolutnie nie wystawili nosa. O przepraszam, wójt Skwarło był widziany w Gowinie w spodniach na kant i półbutach - na pewno bardziej spieszył się na sesję rady gminy, jakby była ważniejszą kwestią w obliczu podtopień. To samo inni radni. 

Strażacy worki mają, ale podtopionych mieszkańców którzy przyszli o nie prosić pytają: "Worki mamy, ale nam będą potrzebne do piasku." Na co nerwowi podtopieni "A nam to niby do zabawy!"

W końcu się udaje. Podtopienie uzyskują kilkanaście worków, część strażaków stoi z założonymi rękoma. Kontaktu z zalanym domem z Wąskiej nie mają "Nie wiedzieliśmy że woda się tam dostałą, dopiero przed chwilą dostaliśmy telefon". Tak, bo w tej gminie nikt nic nie wie. Strażacy stali kilka godzin na drugim brzegu podtopionego domu, ale nie wiedzieli, że woda, która wciąż się podnosi tam się dostanie. "Tą akcją nikt nie kierował. Żadnego sztabu kryzysowego, żadnej odpowiedzialności, żadnej kompetencji" tak o akcji pomocy podtopionym, mówią sami zirytowani, zmęczeni i czuwający całą noc podtopienie. Owszem, sklep przy ulicy Nadrzecznej był otoczony szczególną opieką, worki od strony rzeki, worki od strony drogi, a inni? Niech sobie radzą.

Mieszkańcy, są wdzięczni strażakom, bo robili co mogli, ale są też wściekli na radnych, którzy tych strażaków nie informowali, nie kierowali i po części byli zainteresowani ewentualnie swoimi krewnymi i sesją rady, ale na pewno nie byli zainteresowani mieszkańcami swojej gminy.

To przykre, ale pokazuje jedną smutną prawdę. Powyrywane przez wodę dziury w ulicy, kałuża pod wiaduktem na ul. Słonecznej, w której zmieści się  pół samochodu, mieszkańcy pozostawieni na pastwę losu i wydzielanie worków i pomocy tym, którzy mają większą siłę przebicia - to wszystko, tuż po wyborach władz lokalnych.

Te podtopienia dały nam jasną odpowiedź na to, czy wybraliśmy dobrze. Jesteśmy bowiem pewni, że gdyby kataklizm dopadł nas przed wyborami, grzeczne uśmiechy i pomocne ręce wójta Skwarły oraz sołtysa Danilczyka i ich radnych towarzyszyłyby nam w tych przykrych chwilach. W tym wypadku, tylko późnym wieczorem widzieliśmy  ich latarki i widowisko, którym się dla nich staliśmy "dzięki wodzie". Jedno tylko nas pociesza - nasi sąsiedzi, którym z całego serca dziękujemy.

Zgorszeni mieszkańcy 


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...