Słupska prokuratura umorzyła śledztwo dotyczące zaginionych dyktafonów, które zostały przekazane przez pełnomocnika księdza z Bojana, Mirosława Bużana. Zaginięcie materiałów dowodowych, według prokuratury, nie było umyślnym działaniem.
Prokuratura Okręgowa w Słupsku umorzyła śledztwo dotyczące zginięcia czterech dyktafonów. Najprawdopodobniej dyktafony przypadkowo zsunęły się z krzesła do stojącego obok kosza na śmieci. Kosz został opróżniony, a śmieci trafiły na wysypisko. Ksiądz z Bojana nie zgadza się z decyzją prokuratury i złożył zażalenie do Sądu Rejonowego w Gdańsku.
W ubiegłym roku ksiądz Mirosław Bużan dostarczył do prokuratury nagrania. W lutym bieżącego roku biegły wydał opinię na temat dowodów. Według oceny biegłego nagrania dostarczone przez duchownego były nieautentyczne, a głos który się na nich pojawia nie należy do dziewczyny, która oskarżyła księdza o molestowanie.
Ksiądz przedstawił w prokuraturze dowody, które miały wskazywać na jego niewinność. Były to nagrania, a także ekspertyzy fonoskopijne. Wykonał je mężczyzna, który celowo zbliżył się do dziewczyny. Ta miała w nich przyznać się do mówienia nieprawdy i działania dla pieniędzy. Ekspertyzy zostały wykonane na prywatne zlecenie księdza Mirosława Bużana.
W czerwcu 2011 roku Mirosław Bużan został skazany na rok i cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Oprócz tego otrzymał karę grzywny oraz zakaz pracy z młodzieżą przez 2 lata. Ksiądz odwoływał się do Sądu Okręgowego, który w grudniu 2011 roku utrzymał wyrok Sądu Rejonowego.
Do całego zdarzenia miało dojść w grudniu 2009 roku. 17-letnia dziś Aleksandra M. miała zostać wykorzystana seksualnie przez proboszcza. Mirosław Bużan został oskarżony o dokonanie "innej czynności seksualnej" oraz rozpijanie małoletniej.