16.06.2013 08:32 0
W niedzielę 16 czerwca o godzinie 15:00 na boisku MOS przy ul. Gdańskiej 1 w Poznaniu zostanie rozegrany mecz dziesiątej kolejki Topligi. Poznańskie Kozły stawią czoła gościom z północy - Seahawks Gdynia.
W najbliższą niedzielę Kozły i Jastrzębie po raz dziesiąty skonfrontują się na boiskach PLFA. Do tej pory poznanianie aż osiem razy musieli uznać wyższość gdynian. Ostatnie spotkanie tych drużyn (z 1 czerwca), w którym Kozły wyrównały niechlubny, najgorszy wynik w historii rozgrywek z Seahawks (biorąc pod uwagę ilość straconych punktów – 62), przelało wśród Wielkopolan czarę goryczy.
– Już nie możemy się doczekać rewanżu za mecz w Gdyni. Zapewne nie będzie to łatwy pojedynek, gdyż nasz przeciwnik nieprzerwanie prezentuje doskonałą technikę, dzięki której jest jednym z najlepszych w kraju. Dewiza „bij mistrza” jednakże ewidentnie działa motywująco na zawodników – zapewnia Marcin Śniadecki, prezes Kozłów Poznań.
Czy poznanianie, którzy aktualnie zajmują piąte miejsce w tabeli Topligi, mają na to szansę? Z pewnością ich forma zwyżkuje w porównaniu z poprzednim sezonem, w którym wygrali zaledwie dwa spotkania – aktualnie mają na swoim koncie już cztery zwycięstwa.
Według Śniadeckiego progres Kozłów to dzieło sztabu szkoleniowego – trenera głównego - Jacka Walluscha oraz jego asystenta - Marka Woźniaka i koordynatora ofensywy - Juliusa Grocholskiego.
Upływający nieubłaganie sezon to nie jedyna bolączka poznanian. Kontuzja wszechstronnego Pavlovica stawia pod znakiem zapytania jego występ w najbliższym meczu. Nie zagra również doświadczony defensywny liniowy - Maciej Nagodziński.
Dodatkowo pierwszy pojedynek Kozłów z Jastrzębiami ujawnił piętę achillesową poznanian, jaką są formacje specjalne.
– Zdajemy sobie z tego sprawę i usilnie pracujemy nad poprawą tego elementu gry. Wydaje mi się, że to bolączka generalnie całej ligi. Zbyt mało czasu i uwagi poświęca się tej dziedzinie, więc nic dziwnego, że jest słaba – zauważa Śniadecki.
W przypadku Jastrzębi formacje specjalne są właściwie ich atutem. W ubiegłym sezonie to właśnie precyzyjne przygotowanie tego elementu przyczyniało się do wielu zwycięstw żółto-czarnych.
Seahawks, choć w niedzielnym spotkaniu statystycznie stawiani są w roli faworyta, z szacunkiem podchodzą do swojego najbliższego adwersarza.
Czego możemy spodziewać się po niedzielnym starciu w Poznaniu? W przypadku konfrontacji Jastrzębie – Kozły typowym elementem (zwłaszcza w latach 2012-2013) były przygotowane przez poznanian… niespodzianki. W ubiegłym sezonie nieoczekiwanie pojawił się Mark Philmore i Deante Batlle - w tym roku tuż przed meczem w Gdyni włączono do składu wspomnianego Chunna. W obu przypadkach Jastrzębie nie dały się jednak zaskoczyć, choć importowani zawodnicy napsuli gdynianom trochę krwi.
Kto wie, czy tym razem to Jastrzębie nie zastawią sideł na Kozły… Sytuacja taka może być podyktowana nie tyle spiskową teorią co prozaiczną kwestią – kontuzjami pojawiającymi się po ostatnio rozegranym meczu z Warsaw Eagles. W ubiegłotygodniowym pojedynku dość szybko boisko opuścił Peter Plesa, którego jednak doskonale zastąpił powracający po złamaniu obojczyka Maciej Siemaszko. W szeregach kibiców żółto-czarnych zaniepokojenie wzbudził też uraz Ferniego Garzy. Uwadze nie może umknąć również fakt zakontraktowania przez aktualnych mistrzów Polski wszechstronnego Andre Whyte’a, który z pewnością stanowi istotne wzmocnienie zarówno w ataku jak i obronie.
Z jakiego arsenału skorzystają szkoleniowcy Seahawks i czy wystarczy on, aby po raz dziewiąty poszybować ponad Kozłami? A może to Kozły przygotują niespodziankę, którą, jak zapewnia Śniadecki, nie ma być nowy zawodnik, a wynik końcowy meczu i zwycięstwo gospodarzy? O tym przekonamy się 16 czerwca w Poznaniu.
Gospodarz: Kozły Poznań (4-4)
Gość: Seahawks Gdynia (7-2)
Data i godzina: 16 czerwca, godz. 15:00
Stadion: boisko MOS, ul. Gdańska 1, Poznań
Liga: Topliga
Bilety: Normalne - 10 zł, ulgowe - 5 zł, dzieci do lat 12 – wstęp wolny