Wspaniała oprawa, tysiące oddanych kibiców i magiczna aura Stadionu Miejskiego w Gdyni – to wszystko czekało na fanów, którzy przybyli wczoraj na mecz naszej reprezentacji z Hiszpanią. I mimo niekorzystnego wyniku – z całą pewnością można mówić o prawdziwym futbolowym święcie!
Podekscytowanie – tak w skrócie można opisać atmosferę, jaka panowała wśród kibiców tłumnie zebranych na Olimpijskiej. Biało-czerwone barwy dominowały na koszulkach, szalikach, bluzach i … twarzach. Wielu kibiców przynosiło jednocześnie flagi Polski i Hiszpanii – jako wyraz szacunku dla przeciwników.
Jedyny w tym spotkaniu gol padł w 27 minucie po strzale Fede Vico, który całkowicie zaskoczył polskiego golkipera – Oskara Pogorzelca. Nie zmienia to jednak faktu, że to właśnie Pogorzelec kilkakrotnie ratował zespół przed utratą kolejnych bramek.
Przez niemal cały mecz to Hiszpanie byli stroną przeważającą. Gracze „La Roja” nie mieli większych problemów z rozmontowywaniem polskiej defensywy. Wspomniany już Fede Vico wraz ze skrzydłowym Alvaro Vadillo co rusz oddawali groźne strzały w stronę polskiej bramki. Nie oznacza to jednak, że nasza kadra nie miała dobrych sytuacji. Kilka razy to właśnie pod bramką hiszpańską było naprawdę gorąco. Na tyle, że w drugiej połowie kontuzję odniósł bramkarz gości – Ruben Blanco, którego między słupkami zastąpił Alfonso Herrero. Naszym graczom wyraźnie zabrakło jednak pewności siebie oraz swobody w rozgrywaniu – cech tak dobrze widocznych u przeciwników – i straty nie udało się już odrobić.
Do następnego etapu Turnieju Elite Round awansuje drużyna, która zajmie najwyższe miejsce w tabeli. Obecnie na szczycie są Hiszpanie z dorobkiem trzech punktów. Polska zajmuje ostatnie miejsce, ale to dopiero początek rozgrywek. Kolejne mecze (z Grecją i Chorwacją) odbędą się w Starogardzie Gdańskim i Gdańsku. Trzymamy kciuki za naszych graczy!
fot. Dariusz Rybacki
fot. Michał Puszczewicz
fot. Michał Puszczewicz
fot. Michał Puszczewicz