Z powodów strategicznych z Polski wycofała się już firma Talisman, która w basenie Morza Bałtyckiego zajmowała się poszukiwaniem gazu łupkowego. Na Północy Polski firma ta zainwestowała aż 50 mln dolarów. Ostatnimi czasy w Lubocinie przestał płynąć gaz.
Z poszukiwania gazu łupkowego w Polsce wycofały się również takie firmy jak Exxon Mobil czy Marathon. Poszukiwanie tego surowca jest o wiele droższe i trudniejsze niż w Ameryce. Wpływ na to może mieć również tworzone prawo łupkowe, które jest niekorzystne dla zagranicznych firm. Również UE niechętna jest wydobyciu gazu z łupków, swoją postawę tłumacząc dbałością o środowisko naturalne. Opuszczane pola wydobywcze przejmuje zazwyczaj PKN Orlen czy Total. Na placu boju pozostaje nadal PGNiG. W przypadku Talismana koncesję przejmie jednak spółka San Leon Energy.
Głównym powodem zaprzestania poszukiwań mogą być również zbyt małe złoża gazu łupkowego. Okazuje się, że w Lubocinie przestał ostatnio płynąć gaz z odwiertu, który był wielką nadzieją PGNiG. To właśnie tutaj dokonano pierwszych skutecznych wierceń oraz szczelinowania. Po kilku tygodniach nadziei, kiedy to uzyskano przepływ gazu, z otworu w ziemi zaczęło płynąć błoto. Nadzieje na pokonanie trudności nadal jednak istnieją. Kłopoty techniczne związane być mogą z dosyć specyficzną budową geologiczną tych złóż.
Niekorzystną informacją może być również ta, którą przekazała spółka Marathon Oil. Spółka z główną siedzibą w Teksasie swoje wycofanie z inwestycji w Polsce tłumaczy brakiem komercyjnego przepływu gazu. Jedenaście porzuconych koncesji zajmowało około 10 tysiecy kilometrów kwadratowych.
Okazuje się, że koszty poszukiwania gazu łupkowego mogą być większe niż koszt budowy elektrowni jądrowej. We wszystkich obszarach koncesyjnych tylko na pierwszy okres przygotowawczy spółki potrzebują 600 mld złotych. Na samą koncesję Wejherowo potrzeba natomiast 35 mld złotych.