W tak ważnym dla układu tabeli meczu piękno futbolu zeszło na dalszy plan. Celem nadrzędnym wejherowian było wywalczenie kompletu punktów w Wałbrzychu. Cel ten został zrealizowany i we spaniałych humorach żółto-czarni mogli wracać nad morze.
Padający od kilku dni deszcz na południu Polski spowodował, że murawa w Wałbrzychu była niezwykle grząska. Ponadto dawno już chyba wejherowianie nie grali na tak długim i szerokim boisku. To na pewno było atutem gospodarzy, a przyjezdni musieli szybko przyzwyczaić się do specyficznych warunków.
Trener Dariusz Mierzejewski zdecydował, że Gryf Orlex mecz z Górnikiem rozpocznie w identycznym zestawieniu jak ostatni zwycięski pojedynek z Energetykiem ROW Rybnik.
Początek meczu należał do gospodarzy. Miejscowi szybko chcieli strzelić gola, ale poza stałymi fragmentami gry nie stwarzali zbyt dużego zagrożenia pod bramką Wiesława Ferry. Wejherowianie postawili na uważną grę w obronie i wyprowadzenie skutecznych kontr ataków. Bramkę zdobyli jednak po rzucie rożnym. W 13 minucie stały fragment gry egzekwował Mateusz Dąbrowski. W zamieszaniu podbramkowym idealnie odnalazł się Rafał Siemaszko i wyprowadził żółto-czarnych na prowadzenie. Po stracie bramki Górnik ruszył do ataków, ale uważnie grająca defensywa przyjezdnych nie dopuszczała do groźnych sytuacja pod bramką Ferry. Niebezpiecznie było tylko po rzutach rożnych i rzutach wolnych, a także raz po strzale z dystansu Daniela Zinke.
Piłkarze Gryfa Orlex na przerwę schodzili prowadząc 1:0, gdyż sami też nie wykorzystali okazji do podwyższenia prowadzenia. Na drugie 45 minut nie wybiegli już Maciej Szymański i Marcin Warcholak. Ich miejsce na boisku zajęli Mateusz Łuczak i Grzegorz Gicewicz.
Górnik po przerwie od razu rzucił się na przyjezdnych i z każdą minutą był coraz groźniejszy. Kilka razy bardzo dobrze piąstkował Wiesław Ferra. Kapitalnie po strzale zawodnika Górnika z 10 metrów piłkę na linii bramkowej własnym ciałem zasłonił Adrian Kochanek. W 70 minucie nic już jednak nie uratowało żółto-czarnych od starty gola. Piłka dośrodkowana z rzutu wolnego trafiła do Dominika Radziemskiego a ten efektownym strzałem pokonał Ferrę.
Od tego momentu mecz się wyrównał a wejherowianie zaczęli śmielej atakować. W 83 minucie gospodarze grali już w dziesięciu. Za agresywny atak na Siemaszko czerwoną kartką ukarany został Sawicki. 120 sekund później podopieczni trenera Dariusza Mierzejewskiego wyszli na prowadzenie. Dąbrowski zagrał prostopadłą piłkę w pole karne a tam Łuczak ładnym strzałem pokonał bramkarza gospodarzy. Radość w obozie żółto-czarnych była ogromna, ale ten wynik goście musieli jeszcze utrzymać do końcowego gwizdka sędziego. Sztuka ta ostatecznie się udała i z Wałbrzycha wejherowianie przywożą niezwykle cenne trzy punkty.
Niestety jednak po raz kolejny spotkanie z udziałem Gryfa Orlex prowadził bardzo słaby arbiter. Obie drużyny miały ogromne zastrzeżenia do pracy arbitra Zbigniewa Dobrynina z Łodzi. Rozjemca nie poradził sobie w prowadzeniu trudnego meczu, w którym dominowała walka. Gwizdał faule, których nie było, a nie karał zawodników za ewidentne przewinienia. Najważniejsze jednak z punktu widzenia żółto-czarnych, że sędzia nie wypaczył wyniku meczu.
Warto również pochwalić kibiców z Wejherowa. Na bardzo daleki wyjazd do Wałbrzycha udała się 4 osobowa grupa kibiców, której piłkarze oczywiście podziękowali za wsparcie po ostatnim gwizdku arbitra.
Górnik Wałbrzych – Gryf Wejherowo 1:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Rafał Siemaszko (13), 1:1 Dominik Radziemski (70), 1:2 Mateusz Łuczak (85)
Żółte kartki: Łaski, Oświęcimka, Sobczyk - Górnik oraz Skwiercz, Kostuch, Dąbrowski, Kołc - Gryf
Czerwona kartka: Sawicki (83 – za odepchnięcie rywala) - Górnik
Sędziował: Zbigniew Dobrynin - Łódź
Górnik: Jaroszewski, D. Michalak, Łaski, Orzech, Sawicki, Misiak (63 Radziemski) Wepa, Morawski, Oświęcimka, Zinke (79 Wojtarowicz), Sobczyk (55 Moszyk).
Gryf Orlex: Ferra – Krzemiński, Kostuch, Kochanek, Skwiercz – Dąbrowski, Szymański (46' Łuczak), Kołc, Warcholak (46'Gicewicz), Stefanowicz – Siemaszko (87' Siemaszko)