W rozegranym w sobotę 4 maja meczu piątej kolejki Topligi drużyna Seahawks Gdynia pokonała na własnym terenie Warsaw Spartans 76:0.
To było już drugie spotkanie obu zespołów w tym sezonie. W pierwszym, rozegranym w marcu, Spartanie ulegli rozgrzewającym się dopiero Jastrzębiom 0:48. Tym razem aktualni mistrzowie Polski nie pozostawili złudzeń i już od początku meczu pokazali Spartanom miejsce w szeregu.
Kibice nie musieli długo czekać na punkty. W trzeciej minucie spotkania padł pierwszy touchdown. Jego zdobywcą był Jeremy Dixon, który otrzymał perfekcyjne podanie na lewe skrzydło od Ferniego Garzy. O podwyższenie zadbał Jakub Fabich i na tablicy wyników pojawiło 7:0 dla gospodarzy. Spartanie próbowali odpowiedzieć, niestety na ich drodze stanął czujny i świetnie dysponowany Thomas Terrence, który co chwila stopował ofensywę gości. Z jego powodu akcje środkiem wykonaniu warszawian miały marne szanse na powodzenie. Po nieudanej czwartej próbie Spartan na boisko weszła ofensywa gospodarzy i zaczął się pokaz topligowych umiejętności… takich z górnej półki.
Duet Garza – Dixon co chwila prezentował świetne zgranie i przysparzał kolejne jardy dla Seahawks. Defensywa gości właściwie nie miała pomysłu na przerwanie gospodarzom marszu w stronę end zone. W ósmej minucie spotkania o swoich doskonałych umiejętnościach przypomniał Marcin Bluma, który zamienił 27-jardowe podanie na drugie w tym dniu przyłożenie. Tym razem przy podwyższeniu Jakub Fabich chybił. W kolejnych minutach pierwszej połowy z lepszej strony pokazał się running back Spartans – Artur Makara, który zresztą w całym spotkaniu był chyba najjaśniejszym punktem gry gości. Dzięki niemu udało się warszawianom zdobyć kilka cennych jardów. Zbyt mało jednak, aby nawiązać walkę i goście zakończyli swoją serię prób puntem. W następnych minutach zabłysnął młody zawodnik Seahawks – Patryk Kordyś, przybliżając gospodarzy do pola punktowego Spartan. Wkrótce do podwyższenia wyniku przysłużył się ponownie Bluma.
W drugiej kwarcie goście kontynuowali próby zdobycia upragnionych 10 jardów. Niestety dyspozycja warszawskiego rozgrywającego w tym meczu z pewnością nie wystarczała na poziom Topligi. Nieudane podania i ciągła presja, jaką nakładała na niego defensywa Jastrzębi skutkowały niecelnymi rzutami, co ostatecznie doprowadziło do powrotu ofensywy gospodarzy na boisko. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Kolejne przyłożenie po 46-jardowym podaniu zaliczył świetny tego dnia Bluma. Niedługo później Thomas Terrence błysnął przechwytem i kibice Jastrzębi cieszyli się z pierwszego, ale nie ostatniego w tym meczu przyłożenia defensywnego. Za chwilę do Terrence’a dołączył bowiem doskonale prezentujący się w sobotnim meczu Peter Plesa i dołożył swój touchdown. Po udanym podwyższeniu Jakuba Fabicha wynik wynosił 39:0.
Do końca połowy gospodarze nie spuszczali z tonu. Świetnie w akcjach biegowych prezentował się Gaweł Pilachowski, który zdobył kolejne przyłożenie podbijając wynik (tradycyjnie po podwyższeniu Fabicha) na 46:0. Defensywa Spartan nie potrafiła znaleźć recepty na mistrzowski zespół z Gdyni. Do końca kwarty gospodarze zdobyli jeszcze dwa punkty za safety i kolejne 13, które dołożyli Kordyś i Pilachowski. Na przerwę zawodnicy schodzili przy stanie 62:0.
Przy tak wysokim prowadzeniu pozostała część meczu przebiegła w ekspresowym tempie. Zegar tykał niemiłosiernie dla graczy ze stolicy, którzy pomimo niespodziewanych prezentów w postaci fumble’a nie zdołali zagrozić polu punktowemu gospodarzy. Za to gdynianie jeszcze dwukrotnie umieścili futbolówkę w end zone Spartans. W trzeciej kwarcie ponownie na listę punktujących wpisał się Dixon, a w końcówce meczu do grona punktujących w tym sezonie dołączył Łukasz Płaczek. Skuteczne podwyższenia w obu przypadkach wykonał Fabich. Mecz zakończył się wynikiem 76:0 dla mistrzów Polski.
Gospodarze to doskonały, świetnie przygotowany i zgrany zespół. Chciałbym, oglądając swoją drużynę, móc powiedzieć, że grali jak Seahawks. Sport to coś więcej niż wygrywanie, to sprawdzian charakterów. Ktoś zawsze musi wygrać a ktoś przegrać. Uczymy się cały czas – podsumował Roman Picheta, trener Warsaw Spartans.
Właściwie wykonaliśmy wszystkie założenia. Zarówno ofensywa jak i defensywa stanęła na wysokości zadania. Wynik mówi sam za siebie. Przed naszym dzisiejszym przeciwnikiem jeszcze dużo pracy na treningach, aby mogli podjąć walkę na tym poziomie rozgrywek. Życzymy im dalszego rozwoju - powiedział Maciej Suchanowski, defensywny liniowy Seahawks Gdynia.
Wśród Jastrzębi wyróżnili się przede wszystkim wszechstronni defensorzy - Peter Plesa i Thomas Terrence oraz skrzydłowi - Marcin Bluma i Patryk Kordyś.
W drużynie gości dobrze zaprezentował się biegacz - Artur Makara.
Kolejny mecz Seahawks Gdynia rozegrają we Wrocławiu w niedzielę 12 maja, gdzie zmierzą się z Devils Wrocław. Tego samego dnia Warsaw Spartans staną do pojedynku w Chorzowie z AZS Silesia Rebels.
Seahawks Gdynia – Warsaw Spartans 76:0 (20:0, 42:0 , 7:0, 7:0)