Wiosna przywitała nas śniegiem i zamieciami. Na morskich platformach – wyspach odległych 80 km od lądu – taka aura oznacza, że warunki pracy i odpoczynku po niej są trudniejsze niż zwykle o tej porze roku. I niezbyt różnią się od tych, jakie panują tu zimą – co dokumentują wykonane kilka dni temu zdjęcia.
Jeśli teraz jest tak trudno, to jak pracowało się zimą?
Załoga platformy „Baltic Beta” dzielnie stawiała czoła trudnym warunkom pogodowym.
– Śnieg i deszcz w połączeniu z mrozem oraz wiatrem powodowały, że codziennie trzeba było skuwać lód z chodników i poręczy – opowiada Mariusz Naróg, kierownik eksploatacji na „Baltic Becie”.
– Na platformie występują strefy wybuchowe, więc do oczyszczenia miejsca pracy z lodu wykorzystuje się parę wodną – przypomina Sławomir Jacak z platformy „Petrobaltic”. – Ponadto urządzenia na czas zimy zabezpieczane są odpowiednimi roztworami chemicznymi.
Dział energomaszynowy także musi zadbać o sprawne działanie poszczególnych podzespołów platformy. Urządzenia i mechanizmy wystawione są na ciężką próbę, służba eksploatacyjna musi zadbać o utrzymanie w ruchu wszystkich systemów, które mają pracować 24 godziny na dobę.
– Mimo że przedsięwzięliśmy odpowiednie środki zaradcze, zdarzało się, że coś odmówiło współpracy, coś przymarzło – opowiada Mariusz Naróg. – W takich przypadkach niezastąpiona okazała się wiedza i doświadczenie załogi, która dokładnie wie, jak należy postępować w podobnych sytuacjach.
Zimą bez odpowiedniego ubrania nie można nawet wychylić czubka nosa poza nadbudówkę platformy, a i tak trudno uchronić się przed mroźnym wiatrem. Dlatego w tym czasie niebagatelną rolę gra zespół hotelowy, z kucharzami na czele, którzy przygotowują gorące dania, wzmacniające załogę.