Zaufanie, łatwo je stracić... Osoby, które kiedyś były nam bliskie stają się obce, a te obce nagle są nam bardzo bliskie.. Ten świat działa na dziwnych zasadach, trudno je pojąć, a jeszcze trudniej wprowadzić w życie. No bo przecież wybaczać mamy nie 7 razy, a 77...
No dobra, a co jest jeśli już po 4 razie jesteśmy zniszczeni doszczętnie i nie mamy ochoty na nic więcej? Co, jeśli osoba, której wybaczamy nie przeprasza szczerze? Co więcej, nawet nie myśli o tym, żeby się zmienić. Przeprasza, żeby było. Aby odklepać swoją regułkę i już wszystko jest okej, ale nie dla nas, bo my dalej cierpimy przez jednego człowieka, który niszczy nas po kawałeczku, powoli, pod przykrywką przyjaciela, kogoś bliskiego... A co z ludźmi, którym nigdy nie wybaczaliśmy, bo nie mieliśmy czego? Czy to nie oni powinni dostać miano przyjaciela, a nie ci, którzy nas ranią? Czy to jest w stosunku do tych osób sprawiedliwe..? Że są traktowani jak ci mniej ważni, a starają się zawsze być? Zawsze, mimo, pomimo i wbrew wszystkiemu.
Dla nich nie jest ważne czy jesteśmy grubi czy chudzi, ładni czy brzydcy, lubiani czy znienawidzeni.. A co z rodzicami? Czy to nie są nasi najszczersi przyjaciele? Owszem kłócimy się z nimi, nawet często, wynika to z różnicy wieku. Kiedy oni byli w naszym wieku było inaczej i powinniśmy ich też trochę, choćby troszeczkę zrozumieć. Oni chcą dla nas jak najlepiej, ufają nam, starają się pomóc, a w zamian dostają dawkę krzyku, krzywe miny, płacz i awantury... Ale tak szczerze, kto z nami rozmawia jak mamy "doła"? Kto pyta jak było w szkole, albo co się stało kiedy mamy kwaśną minę? Kto zawsze zauważa, że coś się stało? To właśnie Oni, pomagają nam, a my i tak wybieramy "przyjaciół", którzy po chwili "kopną nas w dupę" i odejdą przy byle jakiej okazji. Od tak, bo taki mają kaprys. Czasami naprawdę warto zauważyć, że są ludzie, którzy szczerze się nami interesują i nie chcą tylko czerpać z tego korzyści.
Alek