08.03.2021 10:33 45 raz Okiem radnego

Paweł Formela: ‘Po to zostaliśmy wybrani, żeby być reprezentantami’

fot. Archiwum P. Formela

W cyklu rozmów „Okiem radnego” zadajemy rajcom z regionu kilka pytań, niekoniecznie dotyczących aktualności związanych z samorządem, ale również ogólne: opinii na temat ogólnokrajowych wydarzeń, na temat zainteresowań, hobby itp. Chcemy pokazać świat z punktu widzenia samorządowców, którzy nas reprezentują. Przy okazji przybliżyć ich postaci.

O tym, kogo przyciąga Wejherowo, jak ciekawie spędzać wolny czas (i nie tylko ten „wolny”) oraz o ostatniej prostej w walce z wirusem opowiada Paweł Formela, radny Rady Miasta Wejherowo. I zdradza… gdzie będzie reprezentował miasto jesienią...

Pierwsze pytanie jest już tradycyjne w naszym cyklu rozmów z radnymi: Co Pana skłoniło do tego, by zostać radnym?

Radnym miasta Wejherowa jestem od 1998 roku. Moją przygodę z samorządem rozpocząłem jako 21-latek. Dzięki bardzo dużemu poparciu wyborców zostałem jednym z najmłodszych radnych w historii naszego miasta. Odkąd tylko pamiętam, zawsze chciałem móc realnie wpływać na wizerunek Wejherowa. Od zawsze także byłem blisko ludzi. Nigdy nie sprawiała mi problemu komunikacja z nimi. Lubię uczestniczyć w rozwiązywaniu ich problemów, a jeśli się to uda, tym radości z tego powodu jest więcej. Praca w Radzie Miasta przynosi także wiele satysfakcji zwłaszcza wtedy, kiedy jest się współtwórcą trafionych inwestycji decyzji.

Między innymi z Pana inicjatywy na ulicy Karnowskiego zainstalowano inteligentne przejście dla pieszych. To pokazuje, że właśnie radni mogą, a wręcz powinni być swoistymi „przekaźnikami” pomiędzy mieszkańcami a władzami miasta? Wydaje się jednak często, że mieszkańcy albo o tym nie wiedzą albo o tym zapominają. A jak, według Pana, z tą kwestią jest w Wejherowie?

Czasami mam wrażenie, że mieszkańcy często o tym nie wiedzą. Może się wstydzą zwrócić z problemem? A może po prostu nie wiedzą gdzie znaleźć swojego radnego. A my właśnie po to zostaliśmy wybrani, żeby być reprezentantami mieszkańców u władz miasta. Powinniśmy przyjmować od mieszkańców cenne uwagi, pomysły i próbować je realizować. Oczywiście bardzo miło jest usłyszeć także wyrazy zadowolenia i pochwały - to także na szczęście się zdarza (śmiech). Mieszkańcy z mojego okręgu wyborczego od lat znają mój numer telefonu. Wiedzą, że jeśli zajdzie taka potrzeba, w której jest szansa na pomoc w zakresie moich kompetencji, mogą po prostu do mnie zadzwonić i spotkać się. Wszystko to w imię wspólnego budowania naszej małej ojczyzny.

Zauważyłem, że wiele osób, zwłaszcza młodych, dosłownie lgnie do Gdańska czy szeroko pojętego Trójmiasta, wręcz nie doceniając Wejherowa - jak by nie było niebrzydkiego, w miarę spokojnego miasta. Też ma Pan takie odczucie? A jeśli tak, to skąd taka tendencja?

Tak, to zjawisko zdarza się często. I to nie tylko w naszym regionie. Zwłaszcza ludzie młodzi mają parcie na mieszkanie w dużym mieście. Przede wszystkim znajdują tam dobrą pracę i osiedlają się jak najbliżej niej. Poza tym mieszkanie w dużym, ładnym mieście jest modne. Chciałbym jednak zauważyć, że wraz z wiekiem, ludzie zaczynają doceniać atuty mniejszych miast. Osobiście znam dużo ludzi po tzw. 60-tce, którzy szukając spokoju i wytchnienia od wielkomiejskiego zgiełku, rozpoczęli nowe życie właśnie w Wejherowie. Tu zapuszczają korzenie i są bardzo zadowoleni ze swojego nowego miejsca zamieszkania.

Poruszmy sprawy o szerszym zasięgu, ale jeszcze dotyczące regionu. Rządowy projekt Umowy Partnerstwa między Polską a Unią Europejską na lata 2021–2027 zakłada, że województwo pomorskie otrzyma o 736 mln euro (3 mld zł) mniej na program regionalny. To prawie 40 procent mniej niż w poprzedniej perspektywie. Pomorskie samorządy są co najmniej oburzone. Jak Pan ocenia tę sytuację?

Nie wiem dokładnie jakie są przyczyny podjęcia takiej decyzji w Warszawie i jak wyglądał mechanizm podziału pieniędzy i w efekcie dlaczego Pomorze ma dostać akurat takie środki. Niezależnie od przyczyny, to oczywiście bardzo źle, że mielibyśmy otrzymać mniej pieniędzy i będzie to wyjątkowo niekorzystne dla naszego regionu. Z pewnością musimy walczyć o zmianę takiego stanu rzeczy.

Zmieńmy tematyką na lżejszą. Czym Pan zajmuje się na co dzień, poza pracą w samorządzie?

Zawodowo od 13 lat jestem związany z Wejherowskim Zarządem Nieruchomości Komunalnych. Do moich obowiązków należy m.in. zarządzanie Parkiem Miejskim im. Majkowskiego oraz Kalwarią Wejherowską.

Poza tym od 2010 roku jestem szefem Klubu Miłośników Wejherowa. Ta organizacja jest spełnieniem mojej pasji do historii Wejherowa. Nasz klub jest ruchem społecznym, skupiającym zapalonych wejherowianistów. Działamy ponad podziałami a charakteryzuje nas wielka miłość do tego miasta, troska o pielęgnowanie wiedzy o nim i całe dziedzictwo lokalne.

Od 11 lat jestem także szefem Klubu Morsów, działającego w Wejherowskim Stowarzyszeniu Sportowym. Kiedy zakładałem klub tzw. morsowanie nie było jeszcze tak popularne. Dzisiaj jest ono powszechne i coraz więcej ludzi rozumie, że taki styl życia jest bardzo zdrowy i dobry dla naszego organizmu.

W listopadzie zeszłego roku powołałem do życia zespół muzyczny – moje marzenie, które dojrzewało we mnie od kilku lat. Grupa muzyczna nazywa się OFF i zamierzamy grać stare, polskie, dobre rockowe ballady.

Człowiek – rzec by można – orkiestra… Jak zatem, w obliczu tylu pasji i zajęć, spędza Pan wolny czas?

Zawsze powtarzam, że wolnego czasu mamy tyle, ile potrafimy go sobie zorganizować. Jest tyle wspaniałych rzeczy na realizację których chciałoby się znaleźć choćby chwilkę. Poza wspomnianymi zajęciami staram się znajdować czas na piesze wędrówki po naszej Puszczy Darżlubskiej. Z niecierpliwością czekam wiosny, żeby móc znowu wyruszyć na weekendową włóczęgę. Staram się zachęcać do tego także moją rodzinę. Ponadto interesuje mnie historia powszechna XX wieku. Uwielbiam stare polskie kino i oczywiście książki.** Pochwalę się także, że ostatnio zakwalifikowałem się do teleturnieju 1 z 10, którego nagranie zaplanowane jest na najbliższą jesień**.

Gratulujemy! I już zachęcamy Czytelników do oglądania! Tymczasem zbliżają się Święta Wielkanocne. Rok temu był to trudny czas, gdyż dopiero zaczęliśmy uczyć się żyć w czasie zarazy. Po roku już wielu z nas przyzwyczaiło się do tej sytuacji. Radny Formela także? Jak Pan spędzi ten wyjątkowy czas w czasie obostrzeń, zakazów?

  Będę pewnie nudny gdy powiem, że to trudny dla nas wszystkich czas i tak dalej, i tak dalej. Krótko mówiąc: MUSIMY się chronić i uważać na siebie. Wiem o czym mówię. Osobiście doświadczyłem tej choroby na sobie, ciężko znosząc jej objawy. Koniec tej zarazy jest już bliski, a na najbliższe Święta Wielkiej Nocy życzmy sobie wzajemnie jeszcze odrobinę wytrwałości na ostatniej prostej tej walki.

fot. Archiwum P. Formela


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...