04.03.2021 16:30 2 WH
Pan Artur był strażakiem i uległ poważnemu wypadkowi kręgosłupa. Podczas jednej z kilkunastu operacji został zakażony gronkowcem złocistym. Rumianin zmaga się m.in. z padaczką i pęcherzem neurogennym. W czasie pandemii koronawirusa stan jego zdrowia pogorszył się. Potrzebne są środki na dalsze leczenie.
Pan Artur Szczepański jako strażak walczył z żywiołem ognia i ratował ludzkie życie. Teraz potrzebuje pomocy. Podczas pracy w 2006 roku uległ poważnemu wypadkowi, czego następstwem było uszkodzenie kręgosłupa.
Mężczyzna przeszedł 15 operacji. Strażak zmaga się z niedowładem prawej nogi. Podczas jednego zabiegu został zakażony gronkowcem złocistym, który zaatakował układ nerwowy. Skutkiem tego jest epilepsja, pęcherz neurogenny i polineuropatia. Pan Artur stracił słuch w lewym uchu, a w prawym uchu ma założony aparat słuchowy. Ponadto ma wszczepiony neurostymulator, który pozwala mu stawiać kroki.
— Muszę zażywać leki, aby funkcjonować. Rehabilitacja pozwala mi chodzić. Nerwy są upośledzone i trzeba je pobudzić do działania. Atak padaczki paraliżuje moje nerwy i nie mogę chodzić. Zastrzyki pomagają to zniwelować – mówi Pan Artur.
Strażak potrzebuje ciągłego leczenia i rehabilitacji, aby móc w miarę normalnie funkcjonować. Konieczne są zastrzyki aplikowane w kręgosłup.
— Przed podaniem leków miałem ataki średnio cztery lub pięć razy w miesiącu. Nie potrafię tego kontrolować. Często miałem tak, że budziłem się na SOR-ze i nie pamiętałem, co się działo, bo miałem atak – tłumaczy rumianin.
Źródło: zrzutka.pl
Pan Artur przed wybuchem pandemii powracał do normalności. Stan jego zdrowia poprawiał się. Koledzy ze straży pożarnej organizowali charytatywny turniej służb mundurowych w piłce nożnej, aby wspierać kosztowne leczenie. Lockdown sprawił, że wydarzenie nie odbyło się w 2020 roku i nie będzie miało miejsca także w tym roku.
— Przed pandemią koronawirusa szedłem do przodu. Miałem środki na leczenie, dzięki turniejom. Teraz się cofnąłem. Nie ma tych pieniędzy i nie ma możliwości organizacji. Nigdy nie będę zdrowy, ale były rokowania, że mógłbym w miarę normalnie funkcjonować. Dla mnie normalnie to znaczy, że biorę leki, cewnikuje się i mam neurostymulator. W zeszłym roku nie było tyle rehabilitacji z powodu całkowitego zamknięcia. Przez 3 miesiące byłem bez opieki medycznej. Jestem pełen nadziei, że się uda do tego wrócić – mówi pan Artur.
Zbiórka, gdzie można wesprzeć leczenie oraz rehabilitację rumskiego strażaka znajduje się tutaj.
Źródło: zrzutka.pl