07.12.2020 19:30 0 raz Okiem radnego
Postanowiliśmy zadać radnym z regionu kilka pytań, niekoniecznie dotyczących aktualności związanych z samorządem, ale również ogólne: opinii na temat ogólnokrajowych wydarzeń, na temat zainteresowań, hobby itp. Chcemy pokazać świat „okiem radnego", a przy okazji przybliżyć postaci naszych rajców.
O pracy samorządowca, o tym, co dostała od Świętego Mikołaja - i nie tylko - opowiada Teresa Tkaczyk, radna Rady Miejskiej w Redzie. I… zdradza pewien przepis...
źródło: Archiwum Teresy Tkaczyk
Dlaczego postanowiła Pani zostać radną?
W 2006 roku po raz pierwszy startowałam w wyborach samorządowych - miałam potrzebę robić coś więcej, niż tylko praca zawodowa. Na co dzień w pracy, w banku, miałam kontakt z wieloma ludźmi i coraz częściej mieszkańcy zaczęli do mnie przychodzić z różnymi problemami do rozwiązania. Przychodzili po wsparcie i ufali mi. To skłoniło mnie, by jeszcze bardziej zacząć udzielać się społecznie. Połowę swojego życia mieszkam w Redzie i chciałam mieć wpływ na zmiany jakie zachodzą w mieście. Nie wyobrażam sobie mieszkania w innym miejscu. Szczególna grupa społeczna, która nie jest mi obojętna, to seniorzy. Każdego roku w święta organizujemy Spotkanie Wielkanocne dla starszych i potrzebujących, których byłam inicjatorką. Staram się też służyć wsparciem i pomocą przez cały rok, nie tylko w święta. Byłam inicjatorką powstania Klubu Seniora w Redzie. Największą motywacją do dalszej pracy społecznej jest dla mnie zadowolenie mieszkańców.
Czy ciężko pogodzić obowiązki samorządowca z życiem prywatnym i zawodowym?
Generalnie nie jest łatwo, ale w moim przypadku mam dorosłe już dzieci i mogę poświęcić czas na prace zawodową i społeczną. W firmie zatrudniam kilku pracowników, dzięki czemu łatwiej jest mi rozplanować czas, by pogodzić te dwie sfery. Sesje, komisje mamy przeważnie po południu. Często biegłam bezpośrednio z pracy do urzędu. Aktualnie sesje mamy zdalnie, więc biegnę do domu (śmiech). Sesje online mają jednak swoje wady. Przede wszystkim znacznie łatwiej jednak jest dojść do porozumienia komunikując się na żywo.
Jeśli jesteśmy przy życiu zawodowym – czym na co dzień się Pani zajmuje?
Od 20 lat jestem prywatnym przedsiębiorcą, prowadzę Agencję PKO BP SA.
W ostatnim czasie mieliśmy w kraju do czynienia z ważnymi, wręcz kontrowersyjnymi wydarzeniami, np. z tzw. strajkiem kobiet. Jaka jest Pani opinia na ten temat? Jak Pani odbierała to, co działo się na ulicach?
W tej chwili mamy pandemię koronawirusa. Próba przepchnięcia nowego prawa antyaborcyjnego w sytuacji, w jakiej znalazł się kraj, to kompletny brak wyobraźni i zdrowego rozsądku. I mówię to z pełną odpowiedzialnością. I takie samo zdanie miałabym, gdyby w czasach pandemii nagle prawo zliberalizowano.
Co Pani dostała od Świętego Mikołaja?
Z rzeczy materialnych w tym roku Święty Mikołaj przyniósł mi czapkę i rękawiczki, ale nie to jest najważniejsze. Całą rodziną spędziliśmy miło dzień przy wspólnym obiedzie, po raz pierwszy już z wnuczką Jagodą. Najważniejsza jest rodzina i tego każdemu życzę.
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia – jaką potrawę Pani najbardziej lubi?
Tradycyjnie już co roku z dziećmi robimy własnoręcznie pierogi z kapustą i grzybami. Moje dzieci mogłyby je jeść przez cały rok. Dlatego zawsze robimy ich więcej i część rozdajemy. Na naszym stole wigilijnym króluje pieczony łosoś i pstrąg w galarecie. Tradycyjnie jest też zupa grzybowa. Bez tych potraw nie wyobrażam sobie kolacji wigilijnej.
A może zdradzi Pani jakiś prosty, wigilijny przepis?
Mogę zdradzić bardzo prosty przepis na pierogi z kapustą i grzybami. Bierzemy wcześniej przygotowane i poporcjowane ciasto pierogowe, wkładamy farsz z kapusty i grzybów, lepimy pierogi i gotujemy. Ot prosty, wigilijny przepis (śmiech).