26.06.2020 08:40 0 mike

To już ostatnia prosta przed wielkim świętem demokracji

Fot. archiwum TTM

Raz na pięć lat mamy możliwość, by uczestniczyć w wielkim święcie demokracji, jakim są wybory prezydenckie. Jedni traktują tę sposobność jako obywatelski obowiązek, inni – jako przywilej. Niezależnie od tego, tym razem niedzielna (28 czerwca) procedura głosowania będzie szczególna, bo dostosowana do wymogów rygoru sanitarnego. Wszyscy wyborcy muszą więc pamiętać o maseczce, obowiązkowej dezynfekcji rąk czy zachowaniu bezpiecznego dystansu. Lokale wyborcze będą czynne w godzinach 7:00–21:00.

W tym roku nie będzie tłumu w lokalach wyborczych, ścisku i kolejek przy urnach, za to mogą pojawić się kolejki przed wejściem. Przed pójściem na wybory, warto zapoznać się z obowiązującymi zasadami sanitarnymi.

Przede wszystkim przychodzimy do lokalu wyborczego w masce. Nie będzie możliwości, żeby ktoś został obsłużony przez komisję, jeśli nie spełni tego wymogu, chyba że ma schorzenia pozwalające na to, by być bez maski. Jest też prośba do mieszkańców, aby zabrali swój własny długopis – mówi Bogusław Suwara, sekretarz Wejherowa.

Wyborcy muszą pamiętać też o obowiązkowej dezynfekcji rąk i zachowaniu bezpiecznego dystansu. W niedzielę, wszystkie lokale wyborcze co godzinę będą wietrzone. Termin wyborów prezydenckich wypada w okresie wakacyjnym, kiedy wiele osób korzysta z urlopu i przebywa poza terenem zamieszkania. Warto przypomnieć, że takie osoby również mogą zagłosować, o ile wcześniej pobrały zaświadczenie o prawie do głosowania. Jest to jeszcze możliwe w piątek (26 czerwca).

Zaświadczenie jest opatrzone hologramem, jak w dowodach osobistych. Obowiązuje ono na dwie tury głosowania – wyjaśnia Bogusław Suwara.

Wszystko wskazuje na to, że wybór prezydenta RP nie zakończy się na pierwszej turze. Według najnowszego, czwartkowego (25 czerwca) sondażu wyborczego Kantar dla „Faktów” TVN i TVN24, urzędujący prezydent, Andrzej Duda, może liczyć na 40-procentowe poparcie. Chęć głosowania na Rafała Trzaskowskiego zadeklarowało 27 procent ankietowanych, a na Szymona Hołownię – 13 procent. Prognozy na drugą turę oscylują wokół wyborczego remisu, a przewaga Andrzeja Dudy (47%) nad Rafałem Trzaskowskim (45%) mieści się w granicach błędu statystycznego. Warto też wspomnieć, że osiem procent ankietowanych nie potrafiło wskazać, na kogo odda głos w II turze.

Pierwsze wolne wybory prezydenckie w Polsce przeprowadzono w 1990 roku, kiedy w drugiej turze wygrał Lech Wałęsa. Szybko się okazało, że cieszyły się one dużą popularnością. W I turze zagłosowało wówczas 60,63% procent uprawnionych, a w II – 53,40%. Jeszcze wyższą frekwencję odnotowano w 1995 rok (odpowiednio: 64,70% i 68,23%). W 2000 roku odbyła się tylko jedna tura, którą wygrał Aleksander Kwaśniewski, przy frekwencji 61,12%. Znacząco zainteresowanie wyborami spadło w 2005 roku; w I turze oddało głos 49,74%, a w II turze – 50,99%. Podobnym zainteresowaniem cieszyły się wybory prezydenckie w latach 2010 i 2015. W 2010 roku wybrano na prezydenta Bronisława Komorowskiego w dwóch turach (54,94% i 55,31% frekwencji). Pięć lat później wyborcy wskazali Andrzeja Dudę; w I turze do urn poszło 48,96% uprawnionych, a w II turze – 55,34%.

Czytaj również: