14.06.2020 21:01 0 mike
W 30. kolejce Ekstraklasy, która zakończyła rundę zasadniczą sezonu 2019/2020, Arka Gdynia bezbramkowo zremisowała na własnym boisku z Wisłą Kraków. Choć nie jest to wynik marzeń, z przebiegu gry wynikało, że to goście byli bliżsi wywiezienia zwycięstwa znad morza, zatem zdobyty punkt trzeba szanować. W innym niedzielnym (14 czerwca) meczu Lechia Gdańsk, po przeciętnym spotkaniu, podzieliła się punktami na wyjeździe z Pogonią Szczecin, remisując 1:1.
– Nie czujemy się gorsi od Wisły i Korony, więc jesteśmy w stanie z nimi powalczyć – mówił niedawno jeden z kluczowych zawodników Arki Gdynia, Michał Nalepa. O ile walka w starciu z Wisłą rzeczywiście była, przede wszystkim w II połowie meczu, to z gorzej konkretami. Obie ekipy nie potrafiły udokumentować swojej przewagi, zdobywając gola.
Mecz rozpoczęli mocnym akcentem wiślacy, a właściwie mogli rozpocząć, i to od strzelenia bramki. Po uderzeniu Błaszczykowskiego w czwartej minucie piłka odbiła się od słupka i została wybita przez obrońców Arki już zza linii bramkowej. Zawodnicy z Krakowa domagali się uznania gola, ale analiza VAR wykazała, że futbolówka nie przekroczyła linii cały obwodem.
Przez całą pierwszą połowę działo się niewiele, a żadna z drużyn nie kwapiła się do szybkich ataków. Sporo było gry obronnej i w środku pola. Ostatecznie oba zespoły schodziły na przerwę bez zdobyczy bramkowych. To się nie zmieniło także w II połowie, choć mecz zdecydowanie nabrał rumieńców. Trzeba jednak przyznać, że bardziej mogła się podobać ofensywna gra Wisły. Bramką dla przyjezdnych „zapachniało” w 62. po strzale Błaszczykowskiego. Podobnie było cztery minuty później po uderzeniu Klemenza, które tylko sobie znanym sposobem wybronił Steinbors. Zresztą goalkeeper Arki uratował „zero” z tyłu jeszcze co najmniej dwukrotnie, będąc jednym z najlepszych zawodników żółto-niebieskich. Wiślacy byli znacznie bardziej groźni, ale zabrakło im dokładności i wywieźli z Gdyni zaledwie jeden punkt. Poza tym nie zdołali pokonać świetnie dysponowanego Steinborsa.
Remis tak naprawdę nie satysfakcjonuje żadnej z drużyn. Gdyby Wisła zgarnęła trzy „oczka”, praktycznie zapewniłaby sobie utrzymanie w Ekstraklasie. Z kolei zwycięstwo Arki przełożyłoby się na redukcję różnicy punktów do 13. miejsca, gwarantującego utrzymanie w najwyższej lidze rozgrywkowej. Obie ekipy nie poprawiły swoich pozycji. Arka zajmuje nadal 15. miejsce, a Wisła – 13. pozycję, mając sześć punktów przewagi nad gdynianami. Żółto-niebiescy będą musieli szukać swojej szansy w ostatnich siedmiu meczach Ekstraklasy.
Szansy na poprawę miejsca w ligowej tabeli nie wykorzystali także piłkarze Lechii Gdańsk, choć była ku temu sposobność, wobec porażki Jagiellonii Białystok. Gdańszczanie stracili bramkę już w czwartej minucie, po golu Hostikka. Trzeba jednak przyznać, że robili wszystko, by wywieźć ze Szczecina korzystny rezultat. Mógł wyrównać w 20. minucie Zwoliński, ale trafił w słupek. Sztuka ta udała się w 30. minucie Gajosowi, który perfekcyjnie uderzył w światło bramki, wykorzystując rzut wolny. Bramkarz gospodarzy był bez szans, a na tablicy wyników widniał rezultat 1:1. I nie zmienił się on do przerwy.
Druga połowa spotkania upłynęła pod znakiem zachowawczej gry z obu stron. Szybkich ataków i wymian podań było jak na lekarstwo, dominowała raczej pragmatyczna piłka, która sprawiła, że mecz w Szczecinie momentami był wręcz nudny. Za tydzień (21 czerwca) gdańszczan czeka „powtórka z rozrywki”, bo w 31. kolejce ponownie zagoszczą na stadionie Pogoni Szczecin.
Póki co, Lechia zakończyła sezon zasadniczy na ósmym miejscu z 43 punktami. Warto jednak wspomnieć o tym, że tabela grupy mistrzowskiej jest dość „płaska” – piąta w klasyfikacji Cracovia ma zaledwie o trzy punkty więcej od Lechii. Co ciekawe, punkty w Zabrzu straciła liderująca Legia, która ma 60 „oczek” na koncie i musi coraz mocniej uważać na Piasta Gliwice, bo różnica między tymi ekipami stopniała do siedmiu punktów. Zapowiada się zatem ciekawa walka o czołówkę tabeli i medale.