30.04.2020 11:15 3 mike/MOSG/BLMW

Pijany żeglarz postawił na nogi służby ratownicze

Źródło: MOSG

W środowy (29 kwietnia) wieczór służby ratownicze zostały zaalarmowane, że po Zatoce Gdańskiej pływa jacht, a do wody wypadła kobieta. Gdy zlokalizowano jednostkę, okazało się, że nikt nie wypadł za burtę, natomiast żeglarz, którzy wszczął alarm, był pijany. Przekazano go policjantom z Gdańska.

W poszukiwania kobiety, która rzekomo miała wypaść za burtę jachtu, zaangażowano duże siły i środki.

Do akcji wyruszyły jednostki Straży Granicznej SG-215 i SG-071. W działaniach uczestniczyły również jednostki Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa oraz śmigłowiec Marynarki Wojennej. Po kilkudziesięciu minutach poszukiwań jacht został odnaleziony – informują pogranicznicy z Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku.

Poszukiwań nie ułatwiało też błędne podanie lokalizacji jednostki. Ze wstępnych informacji wynikało, że jacht wypłynął z portu w Helu. Załoga śmigłowca W-3WARM „Anakonda”, który stacjonuje a Gdyni-Babich Dołach, o godzinie 19:40 otrzymała zadanie zlokalizowania jednostki. Okazało się, że pływa ona w okolicach gdańskiego portu.

Po kilkunastu minutach poszukiwań jacht zlokalizowano na torze wodnym do portu w Gdańsku i przekazano tę informację do służb koordynujących akcję. Załoga śmigłowca rozpoczęła poszukiwania kobiety w rejonie zlokalizowanego jachtu, do którego podeszły także inne jednostki uczestniczące w poszukiwaniach. Po prawie dwóch godzinach poszukiwań załoga otrzymała informację o przerwaniu akcji – czytamy na stronie gdyńskiej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej.

Cała akcja zakończyła się późnym wieczorem. Kontakt z żeglarzem nawiązali ratownicy z jednostek nawodnych. Szybko okazało się, że mężczyzna nie tylko jest pijany, ale od samego początku znajdował się sam na pokładzie. Poza tym na pokładzie jednostki znajdowały się przeterminowane środki pirotechniczne. Mężczyzna został przekazany gdańskim policjantom.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...