W czasach pandemii nie tylko piesi i kierowcy są pod kontrolą

W ciągu ostatnich dni przedstawiciele służb wielokrotnie podkreślali, że nie będzie pobłażliwości wobec osób, które bezcelowo przebywają na zewnątrz. Sprawdzani są i piesi, i kierowcy, ale, jak się okazuje, także żeglarze. W minioną niedzielę pięć jednostek, które pływały po wodach Zatoki Gdańskiej, zawrócono do portów.

Rozporządzenie ministra zdrowia z dnia 20 marca 2020 roku ws. ogłoszenia na terenie Rzeczypospolitej Polskiej stanu epidemii zakłada wiele ograniczeń, m.in. w zakresie spędzania wolnego czasu poza domem i przemieszczania się. Nie brakuje opinii, że dopóki nie zostanie wprowadzony stan wyjątkowy, jest ono martwym prawem. Niemniej przedstawiciele służb zostali zobligowani do jego egzekwowania – i to robią. Oprócz policjantów, strażników miejskich czy żandarmów, kontrole prowadzą również funkcjonariusze straży granicznej. Tak było w minioną niedzielę (5 kwietnia), kiedy pogranicznicy z Kaszubskiego Dywizjonu Straży Granicznej zawrócili do portów jednostki pływające po wodach Zatoki Gdańskiej.

– Służba dyżurna Kaszubskiego Dywizjonu Straży Granicznej otrzymała z VTS Zatoka Gdańska informację dotyczącą jachtów rekreacyjnych, które, pomimo zakazu Bosmana Portu w Helu, wypłynęły w morze. Natychmiast ogłoszono alarm dla funkcjonariuszy z jednostki SG-211. Strażnicy graniczni szybko zlokalizowali jachty pływające po Zatoce Gdańskiej. Większość załóg zajęta była połowem ryb, pozostałe pływały rekreacyjnie. Jeden z żeglarzy wprost przyznał, że wypłynął w morze, bo chciał się przewietrzyć – podają pogranicznicy z Morskiego Oddziału Straży Granicznej.

Nie każdy ma tego świadomość, ale, jak podają strażnicy graniczni, ograniczenia wprowadzone w związku z pandemią koronawirusa dotyczą także rejsów rekreacyjnych. W związku z tymi obostrzeniami, cztery jednostki zostały zawrócone do portu w Helu, a dwie kolejne, odpowiednio, do portów w Gdyni i Gdańsku. Na załogi jachtów czekali policjanci, którzy prowadzili dalsze czynności w tej sprawie.