19.03.2020 15:52 10 rp
"Pozdrawiam z Pucka, z domowej kwarantanny" – komentuje burmistrz miasta w filmie nadesłanym do naszej redakcji. Włodarz ma się dobrze i odpoczywa w domu, choć nadzoruje pracę urzędu zdalnie. "Mamy wszystko pod kontrolą" – dodaje.
Burmistrz już drugi dzień spędza w domu – po przerwanym urlopie, który, jak można było wywnioskować z mediów społecznościowych, trwał od 8 marca.
– W wyniku ogłoszonego zagrożenia epidemicznego, należało wrócić do kraju. W sobotę w nocy zamknięto granice powietrzne. Na stronie "Lot do domu", gdzie wykupiliśmy bilety, było sporo zamieszania, ale dało nam się wrócić do Polski – mówi Hanna Pruchniewska.
Na miejscu, już w Polsce, jak wspomina burmistrz, trzeba było wypisać specjalną kartę ze swoimi danymi, wskazać także miejsce obowiązkowej, 14-dniowej kwarantanny. Ponownie o lokalizację pytano przy odprawie; łącznie kilka razy zanotowano tę informację.
– Nie zdążyłam dojechać z Warszawy do Pucka, a już miałam telefon od służb, reagują szybko – komentuje włodarz miasta. – Drugiego dnia też miałam telefon, musiałam podejść do okna i udowodnić, że jestem w mieszkaniu.

Fot. Hanna Pruchniewska
Co teraz? Burmistrz na nudę nie będzie narzekać.
– To dla mnie czas nadrobienia książek, przede mną książka noblistki, Olgi Tokarczuk. Czeka też na mnie powieść kryminalna – dodaje.
Urząd miasta nie narzeka na brak burmistrz, bo ta jest z pracownikami w ciągłym kontakcie – internetowym.
– Będąc w domu, zdalnie kieruję urzędem, po 9:00 mieliśmy odprawę sztabu kryzysowego, oby nie było potrzeby spotykać się częściej tego typu kwestiach – podsumowuje.
Burmistrz nie narzeka także na posiłki, co pokazuje w humorystycznym filmiku nadesłanym do naszej redakcji. Pod wspólnym dachem mieszka z synem, trenerem personalnym, więc o odpowiednie menu nietrudno.
Hanna Pruchniewska